DEBATA: Czy rzeczywiście politycy kłócąc się, podzielili Polaków na dwa wrogie obozy? Czy może skłóceni są sami politycy, a podziały i spory ze szczytów władzy znajdują jedynie odbicie w mediach? Jaka jest Państwa opinia na ten temat? - zachęcamy do dyskusji na naszym forum>>
Z artykułu Roberta Krasowskiego („Piszą i dzielą” POLITYKA 22) dowiedziałam się, że wielu liderów polskiego dziennikarstwa tak naprawdę pisze o tym, co ich osobiście i/lub środowiskowo od dawna nieprzerwanie boli, oraz załatwia swoje zadawnione porachunki, przy okazji dzieląc społeczeństwo. Sporo w tym przesady.
Prawicowi publicyści nie mogą wybaczyć liberalnym, że na początku lat 90. potraktowali ich nie jako partnerów do dyskusji, lecz groźnych radykałów”. W kolejnej dekadzie „za dawną pogardliwą wyniosłość odpowiadali teraz brutalną mściwością”. Rozumiem, zamiast wydawania własnych pieniędzy na psychoterapię, racjonalniej jest zarabiać pisaniem o własnych cierpieniach i krzywdach. Jednak publiczne przeżuwanie – zdaniem Krasowskiego – okazało się nieskutecznym sposobem autoterapii (chociaż moim zdaniem kilka osób opisujących swoje traumy w „Europie” wyleczyło się i dzisiaj ciekawie pisze o Polsce, a nie tylko o sobie). Przez 20 lat urazy raczej pogłębiły się, niż zostały zabliźnione. „I w ten sposób wyrosły dwa narody. Dwa publicystyczne narody. Dwie wąskie elity, które swoimi emocjami zaczęły zarażać innych”. Autor dowodzi, że zarażają skutecznie. I tu zaczynają się moje wątpliwości.