Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Niech piszą i łączą

DEBATA: Czy Polacy są skłóceni, czy tylko elity?

Demonstracja pod rosyjską ambasadą w Warszawie w przeddzień rocznicy katastrofy smoleńskiej. W środku poseł PiS Stanisław Pięta. Demonstracja pod rosyjską ambasadą w Warszawie w przeddzień rocznicy katastrofy smoleńskiej. W środku poseł PiS Stanisław Pięta. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Polska debata publiczna pogłębia nasze spory. Ale nie jest tak, że sama je wywołuje i niszczy narodową jedność. Naszym społecznym kapitałem może być właśnie różnorodność, akceptowana odmienność światopoglądów. Politycy powinni pokazywać, jaką ma wartość.
'Polska debata publiczna pogłębia nasze spory. Ale nie zgadzam się, że sama je wywołuje i niszczy narodową jedność'.Mirosław Gryń/Polityka "Polska debata publiczna pogłębia nasze spory. Ale nie zgadzam się, że sama je wywołuje i niszczy narodową jedność".

DEBATA: Czy rzeczywiście politycy kłócąc się, podzielili Polaków na dwa wrogie obozy? Czy może skłóceni są sami politycy, a podziały i spory ze szczytów władzy znajdują jedynie odbicie w mediach? Jaka jest Państwa opinia na ten temat? - zachęcamy do dyskusji na naszym forum>>

Z artykułu Roberta Krasowskiego („Piszą i dzielą” POLITYKA 22) dowiedziałam się, że wielu liderów polskiego dziennikarstwa tak naprawdę pisze o tym, co ich osobiście i/lub środowiskowo od dawna nieprzerwanie boli, oraz załatwia swoje zadawnione porachunki, przy okazji dzieląc społeczeństwo. Sporo w tym przesady.

Prawicowi publicyści nie mogą wybaczyć liberalnym, że na początku lat 90. potraktowali ich nie jako partnerów do dyskusji, lecz groźnych radykałów”. W kolejnej dekadzie „za dawną pogardliwą wyniosłość odpowiadali teraz brutalną mściwością”. Rozumiem, zamiast wydawania własnych pieniędzy na psychoterapię, racjonalniej jest zarabiać pisaniem o własnych cierpieniach i krzywdach. Jednak publiczne przeżuwanie – zdaniem Krasowskiego – okazało się nieskutecznym sposobem autoterapii (chociaż moim zdaniem kilka osób opisujących swoje traumy w „Europie” wyleczyło się i dzisiaj ciekawie pisze o Polsce, a nie tylko o sobie). Przez 20 lat urazy raczej pogłębiły się, niż zostały zabliźnione. „I w ten sposób wyrosły dwa narody. Dwa publicystyczne narody. Dwie wąskie elity, które swoimi emocjami zaczęły zarażać innych”. Autor dowodzi, że zarażają skutecznie. I tu zaczynają się moje wątpliwości.

Polityka 26.2011 (2813) z dnia 20.06.2011; Ogląd i pogląd; s. 94
Oryginalny tytuł tekstu: "Niech piszą i łączą"
Reklama