Dobrze się nam wydarzyło
Rozmowa z Aleksandrem Hallem, ministrem w rządzie Mazowieckiego
Wiesław Władyka: – Wynik wyborów pokazuje, że obok siebie istnieją dwie Rzeczpospolite, III i IV, i ten podział jest już trwały. Pamiętamy dobrze historię IV RP, która rozpoczęła się w 2005 r., ale ona chyba nie wzięła się znikąd?
Aleksander Hall: – Owszem, obóz IV RP jest mocno zakorzeniony. Jest też jednak wyraźnie mniejszościowy, bo pozostałe, bardzo zróżnicowane, siły polityczne wizję IV RP odrzucają. Jej początki – moim zdaniem – sięgają 1990 r. Wtedy to została sformułowana w kręgu Jarosława Kaczyńskiego teza, że państwo, które przekształcamy, jest kontynuacją PRL i dobrze mają się w nim agenci i beneficjenci postkomunistyczni oraz ci z obozu postsolidarnościowego, którzy się z nimi zblatowali. Sam Kaczyński mi zresztą wyłożył wiosną 1990 r., że jeśli Polakom żyje się ciężko, to trzeba dać im satysfakcję i uderzyć w ludzi starego systemu.
Podziały, które wystąpiły jeszcze przed pierwszą kampanią prezydencką Lecha Wałęsy, rozbiły wcześniejszą wspólnotę obozu postsolidarnościowego, a z niego szybko, jako jeden z bardziej zwartych ruchów, zaczęło wyłaniać się Porozumienie Centrum Jarosława Kaczyńskiego. Rozpoczęta wtedy tzw. wojna na górze była wstrząsem, który zdarzył się za wcześnie, zakłócając naturalny proces kształtowania się partii politycznych.
Zatem ta wizja IV RP, która wyłoniła się po aferze Rywina, była kontynuacją tej z 1990 r.?
Tak, a następną była ta po katastrofie smoleńskiej, gdy doszły nowe wątki jakiegoś spisku, zamachu, co doprowadziło do próby delegitymizacji władz Rzeczpospolitej.