W 1996 roku w podobnych tarapatach jak kpt. Tadeusz Wrona i kpt. Jerzy Szwarc znalazła się dwuosobowa załoga wojskowego szturmowca Su-22. Niedługo po starcie z lotniska w Mirosławcu (przy którym w 2008 r. rozbiła się transportowa CASA) okazało się, że od maszyny odpadło jedno z dwóch tylnych kół. Pilot - choć mógł się katapultować - postanowił jednak wylądować, by uratować maszynę
Najpierw musiał jednak wypalić w locie cały zapas paliwa i dopiero wtedy przystąpił do awaryjnego lądowania ze schowanym tylnym podwoziem. Aby szybciej zatrzymać maszynę i zminimalizować ryzyko pożaru w wyniku tarcia o pas startowy, zdecydował się posadzić samolot na trawie. Zrobił to po mistrzowsku - obaj członkowie załogi wyszli z incydentu bez szwanku, a Su-22 nie został dodatkowo uszkodzony. Za swój wyczyn został nagrodzony. Dziś jest już na emeryturze.