Lot potrzebuje nie tylko nowego prezesa, ale przede wszystkim nowej strategii. Zamiast marzyć o CPK, musi wreszcie zacząć zarabiać pieniądze.
Projekt od początku był postawiony na głowie: zamiast zacząć od analizy opłacalności, wbito pierwszą łopatę. Ale terminal stoi. Zatem co dalej? Listę obecności w Radomiu podpisały już LOT i biuro podróży Itaka.
Opóźnienia, gigantyczne kolejki do odprawy, setki odwołanych lotów. Widać, że cała branża lotnicza nie doceniła zainteresowania wakacyjnymi podróżami, a przeceniła własne możliwości. Przed startem i po wylądowaniu może być gorąco.
Lot nie dostał odszkodowania za dwuletnie uziemienie samolotów Boeing 737 Max 8, wymuszone wadami w konstrukcji. Sprawa może trafić do sądu. Równocześnie polski przewoźnik rozważa zastąpienie amerykańskich maszyn europejskimi airbusami.
Mimo ogromnej pomocy publicznej Lot przygotowuje masowe zwolnienia. Przy okazji chce osłabić związki zawodowe, bo ofiarami redukcji padną tylko zatrudnieni na etatach.
Państwowej linii podatnicy na pewno muszą pomóc, bo inaczej szybko upadnie. Jednak nie może to być wsparcie bezwarunkowe.
Czy polska linia mogłaby stać się głównym przewoźnikiem Grupy Wyszehradzkiej? To kuszący scenariusz, ale w zamian za pomoc każdy kraj oczekiwałby u siebie dużej bazy, a na to Lot jest i jeszcze długo będzie stanowczo za mały.
Polska nadal zamierza walczyć z wirusem poprzez absurdalny zakaz lotów, za logiką którego nie da się nadążyć.
Nie od jutra, ale zapewne od 1 września rząd zakaże lotów do kilku krajów UE z Hiszpanią na czele. Grozi również powrotem kwarantanny dla podróżujących, ale konkrety – jak zwykle – poznamy w ostatniej chwili.
Gdy konkurenci walczą o powrót pasażerów, Lot też walczy, ale z pracownikami, a najbardziej szkodzi mu właściciel, czyli rząd. Skończy się upadłością i powstaniem Lotu 2.0?