Rynek

LOT stawia na Airbusa. Miliardowy kontrakt z europejskim gigantem to rejs w przyszłość?

Warszawskie lotnisko im. Fryderyka Chopina, hala odlotów. Zdjęcie z lutego 2024 r. Warszawskie lotnisko im. Fryderyka Chopina, hala odlotów. Zdjęcie z lutego 2024 r. Jacek Szydłowski / Forum
LOT wchodzi do klubu użytkowników maszyn europejskiego koncernu. Airbus już dawno starał się o prawo do latania w barwach naszego przewoźnika. Jeszcze przed przystąpieniem Polski do UE jego samoloty przylatywały do Warszawy na prezentacje, ale wtedy na tym się kończyło.

Właśnie podpisano kontrakt na dostawę 40 samolotów krótkiego i średniego zasięgu A220. W wersji mniejszej, oznaczonej jako A220-100, i większej 300. Pierwsze dostawy już za dwa lata, transakcja jest wyceniana na 3,6 mld dol. Informacja mogłaby być w zasadzie krótkim newsem, ale sprawa ma szerszy kontekst. I dlatego piszą o tym tak uznane tytuły jak „Financial Times”.

Czytaj też: Lotnisko w Radomiu. Dopiero wystartowało, a już spada. Jest fatalnie

Joystick zamiast wolantu

Airbus A220 to samolot wąskokadłubowy, czyli ma jedno przejście między rzędami siedzeń. Ustawione są w wersji rodzinnej: po prawej stronie w kierunku lotu trzy fotele, po lewej dwa. Tak było już w różnych maszynach – np. w legendarnym McDonnell Douglas MD-80 – i zawsze cieszyło się uznaniem pasażerów.

Airbus A220-100 zabiera na pokład do 130 osób, natomiast wersja A220-300 do 160. Kabina pasażerska to top obecnej myśli technicznej i nowoczesnego dizajnu. Okna są duże, co daje dostęp do naturalnego światła, podobnie schowki na bagaż. Życie podróżnym ułatwia też dostęp do pokładowego internetu.

Załoga kokpitu to kapitan i pierwszy oficer. Jak w każdym Airbusie – nie ma tu klasycznych wolantów, do sterowania służą joysticki. Maszyna funkcjonuje w systemie fly by wire: między kokpitem i sterami nie ma żadnych linek lub drutów. Decyzje załogi przekazywane są do komputera, który uruchamia stery z opcją korekty, jeśli nakaz uzna za nierozsądny. We współczesnym lotnictwie pasażerskim fly by wire to standard, ale warto o tym przypomnieć, bo to wynalazek właśnie Airbusa (pierwszy raz zastosowany w modelu A320 w końcu lat 80.

Reklama