Radomskie lotnisko znowu zwraca na siebie uwagę. Niestety, ponownie w sposób negatywny. Chociaż wydawało się to niemożliwe, w drugim roku swojej działalności notuje jeszcze gorsze wyniki niż w pierwszym. W sezonie wakacyjnym, od lipca do września, obsłużyło 71 tys. pasażerów – o 6 proc. mniej niż w tym samym okresie rok temu. W samym wrześniu spadek był jeszcze większy – o 22 proc. w porównaniu z wrześniem 2023 r. W październiku z Radomia dostępne są jeszcze niektóre połączenia czarterowe, a od listopada pozostaną już tylko dwa kierunki całoroczne. To loty do Rzymu narodowego przewoźnika i do Larnaki linii Wizz Air – w obu przypadkach chodzi o dwa połączenia tygodniowo.
Czytaj także: Lotnisko w Radomiu musi udowodnić, że ma sens. Będzie trudno, bo dziś głównie śpi
Na mniej niż 10 proc. możliwości
Budowa radomskiego portu kosztowała ok. 800 mln zł, a jego terminal bez problemu obsłużyłby ok. 1,5 mln pasażerów. Tymczasem od początku roku do 2 października było ich zaledwie 100 tys., a wynik za cały ten rok będzie wyraźnie poniżej 150 tys. Można zatem powiedzieć, że lotnisko powstałe na żądanie polityków PiS z Markiem Suskim na czele działa na mniej niż 10 proc. swoich możliwości. I nie ma wielkich nadziei na poprawę tej sytuacji. Wizz Air co prawda jest, według oficjalnych wypowiedzi przedstawicieli linii, zadowolony z połączenia do Larnaki, ale wciąż nie dodaje żadnych innych. Ryanair natomiast nadal nie wyraża zainteresowania Radomiem.
Czytaj także: Głupi pomysł. Lotnisko w Radomiu, port polityczny
Radom nie stanie się wielkim portem, ale może przynosić mniej strat
Co zatem powinny zrobić nowe władze Polskich Portów Lotniczych, które są jedynym właścicielem Radomia? Wszystko, aby chociaż trochę poprawić jego wyniki finansowe – w zeszłym roku lotnisko przyniosło stratę rzędu 70 mln zł. Już wiadomo, że nie da się nikogo zmusić, by stąd latał. Bo chociaż lotnisko Chopina pęka w szwach, a podwarszawski Modlin – mimo tegorocznego spadku liczby podróżnych (efekt sporu z Ryanairem o wysokość opłat) – i tak obsługuje dużo więcej pasażerów, niż wynosi przepustowość małego terminalu, w Radomiu kolejki chętnych przewoźników nie ma. Szczególnie niepokoi fakt, że port noszący dumnie imię Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 r. nie jest w stanie rozwijać nawet swojej letniej oferty czarterowej.
Jedyna metoda to pójście na bardzo dalekie ustępstwa wobec linii niskokosztowych, jak Wizz Air czy Ryanair, i obniżenie opłat lotniskowych do bardzo niskiego, być może wręcz symbolicznego poziomu. Radomski port i tak będzie przynosił straty (finansowane przez właściciela z zysków generowanych na lotnisku Chopina w i różnych portach regionalnych, w których ma udziały), ale w takim scenariuszu korzyści z dużego i dobrze zaprojektowanego terminala będą przynajmniej nieco większe. Radom nie stanie się dzięki temu wielkim portem, ale połączenia do Londynu, Dublina czy Oslo są w jego zasięgu. Jeśli bilety będą tanie (dzięki bardzo niskim opłatom lotniskowym), to zainteresują także część pasażerów z Warszawy i okolic. Odległość ok. 100 km, dzieląca lotnisko od centrum stolicy, z jednej strony uniemożliwia mu stanie się dużym portem tanich linii, ale z drugiej pozwala walczyć o część klientów z aglomeracji warszawskiej. Tych, którzy szukają okazji i których nie zniechęca perspektywa dłuższego dojazdu.
Czytaj także: Lotnisko w Radomiu. O 6 minut bliżej do Afryki
Wystawa zamiast połączeń
Na razie jednak radomskie lotnisko czeka kolejna bardzo trudna zima. Główną atrakcją portu będzie w najbliższych miesiącach nie siatka połączeń, ale… interaktywna wystawa Flyport by Baltona. Opowiada o historii latania z perspektywy różnych dziedzin nauki. Lotnisko chwali się, że znajduje się ona w ogólnodostępnej części terminala, więc aby ją odwiedzić, wystarczy kupić bilet wstępu. Karta pokładowa nie jest potrzebna. To dobrze, bo w przeciwnym razie w niektóre dni tygodnia wystawy nie dałoby się obejrzeć. Radomski port można oczywiście pochwalić za twórcze zagospodarowanie nadmiarowej przestrzeni, ale wszyscy chyba mają nadzieję, że negocjacje prowadzone przez Polskie Porty Lotnicze z przewoźnikami przyniosą w końcu efekty i to nie wystawa będzie głównym powodem odwiedzania terminala.