Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ucieczka do przeszłości

PiS maszerował w rocznicę stanu wojennego

Okrzyki na temat zagrożonej polskiej niepodległości brzmią jak majaczenia. Ale ma to swój cel: uruchomić narodowe fobie i obsesje. I czekać na katastrofę, po to, aby zapanował Jarosław Polskęzbaw.

Zdarza się, że średniej wielkości kraj ma lęki kraju małego, ale retorykę i ambicje – dużego. Z połączenia tych dwóch syndromów pojawia się specyficzna agresywna, złośliwa defensywa. Jej cechą jest ucieczka w historię, operowanie symbolami i skojarzeniami prostymi aż do bólu i niewiele wnoszącymi do dzisiejszych problemów. I typowa dla naszej prawicy histeryczna projekcja: jedno przemówienie, kilka warunkowych propozycji Sikorskiego, uruchomiły wizje zagarniętego państwa i wydziedziczonych z ziemi, tułających się bez sensu po kontynencie Polaków.

Słyszymy już nie tylko o tym, że Polska jest uzależniona od kondominium niemiecko-rosyjskiego, ale że jest kolonią, indiańskim rezerwatem. A przynajmniej takim niedługo zostanie, jeśli nadal Tusk i Sikorski będą zdradzali polskie interesy, oddawali Brukseli, a tak naprawdę Niemcom, polską suwerenność i pracowali na rzecz zbudowania wielkiej IV Rzeszy. Wszystkie zabiegi premiera i ministra, by znaleźć się przy wspólnym stole negocjacyjnym Europy, określane są jako niesłychane i zdradzieckie. Oto Polska za chwilę straci niepodległość, zwłaszcza że żadna władza jej nie broni, ba, wręcz tej kapitulacji sprzyja. Wrogi i głęboko nieufny stosunek do Rosji i Niemiec, czego dowody dawało PiS w przeszłości i daje dzisiaj, jest stałym, historycznym elementem tej wersji polskiej geopolityki (Polska między młotem i kowadłem), nowym zaś w pewnym zakresie stosunek do Unii Europejskiej postrzeganej jako parawan dla obcej dominacji.

Bruksela traktowana jest raczej jako (wymuszony) sojusznik, dawca dóbr, które zresztą trzeba z niej wydzierać, bo w jej wnętrzu czai się jakaś antypolskość. Można powiedzieć nawet mocniej. Unia jest traktowana przez prawicę jako twór wobec Polski zewnętrzny, jeszcze jeden podmiot zagrażający suwerenności.

Reklama