Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Niekryzys

Za kryzys płacą młodzi

Do tej pory polska gospodarka i budżet radzą sobie z globalnym kryzysem wzorowo. A ludzie? No, z ludźmi jest inaczej. Do tej pory polska gospodarka i budżet radzą sobie z globalnym kryzysem wzorowo. A ludzie? No, z ludźmi jest inaczej. Corbis, Image Bank/Flash Press Media
Wciąż jesteśmy zieloną wyspą kryzysowej Unii, ale część tej zieleni już bulgoce pod wodą. Czy to jeszcze polskie zielone łąki, chwilowo zalane przez kryzysową falę? Czy stajemy się krainą wodorostów, które, poza wysepkami szczęścia, nigdy nie wydostaną się spod wody.
Pogorszenie się warunków pracy dotknęło całe społeczeństwo. Z ponad jedną czwartą pracujących, którzy są zatrudnieni na tzw. umowach śmieciowych, dzierżymy rekord Europy.Tomasz Adamowicz/Forum Pogorszenie się warunków pracy dotknęło całe społeczeństwo. Z ponad jedną czwartą pracujących, którzy są zatrudnieni na tzw. umowach śmieciowych, dzierżymy rekord Europy.

Polacy w zasadzie nie czytają gazet. Może dobrze. Gdyby czytali, toby zwariowali. Bo obrazu Polski, który się z nich wyłania, w żaden sposób nie daje się uzgodnić. Nie chodzi tylko o dramatyczne napięcie między radosnym nastrojem cudownie zielonej wyspy ostatnich trzech lat a mrokiem przyszłości, na którą „musimy się przygotować” zaciskając pasa kosztem jakości życia. Zwykle obraz rzeczywistości zależy od horyzontu, który obserwujemy.

Kołysanka

Nasz problem to dramatyczna rozbieżność obrazów stanu obecnego. I znów – nie chodzi o różnice między narracjami władzy (oraz jej zwolenników) i opozycji (oraz jej zwolenników). To też jest naturalne. Rzecz w tym, że nawet na pierwszych stronach tych samych dzienników jednego dnia możemy przeczytać, że jest dobrze lub nawet fantastycznie, a drugiego, że źle albo fatalnie. Nawet o tym samym zjawisku jednego dnia czytamy, że to sukces, któremu coś zawdzięczamy lub będziemy zawdzięczali (uelastycznienie rynku pracy), a drugiego, że to katastrofa (umowy śmieciowe).

Więc co my tu, proszę państwa, mamy?

Strefa euro właśnie weszła w techniczną recesję, a nasza gospodarka rośnie. Nie tylko najszybciej w Europie, ale też szybciej, niż oczekiwano. Co więcej, deficyt budżetu jest niższy, niż planowano i przewidywano. Dług także. Minister finansów może skupować obligacje przed obowiązkowym terminem, a agencje ratingowe rozważają lepszą ocenę naszej wiarygodności. Wygląda, że w ujęciu makro walczymy jeszcze z wciągającym nas wirem, ale już dotykamy dna i za chwilę będziemy mogli się odbić.

W mniejszej skali też zdaje się być dobrze.

Polityka 02.2011 (2841) z dnia 11.01.2012; Temat tygodnia; s. 13
Oryginalny tytuł tekstu: "Niekryzys"
Reklama