Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Zbyszek, Jarek i ich ojciec Tadeusz

W obronie rozgłośni „prawdziwych Polaków”

Bardzo się Solidarna Polska starała. Jako pierwsza wystąpiła o zgodę na manifestację w obronie Telewizji Trwam posłanka Beata Kempa, do samego premiera chodziła, aby jakoś tej wielkiej niesprawiedliwości (w postaci braku miejsca na pierwszym multipleksie) zaradził.

Ojcu Dyrektorowi hołdy składane są nieustannie. Ale gdy przyszło co do czego, prezes Kaczyński swego niedawnego wiceprezesa, dziś syna marnotrawnego, ośmieszył. I to przy pomocy Ojca Dyrektora właśnie, który wspólną manifestację wymusił. Kaczyński postanowił publicznie Zbyszkowi wybaczyć i zaprosić go do PiS, ale odpowiedzi nie był specjalnie ciekaw. Powiedział swoje, wsiadł w limuzynę i odjechał, co zresztą nie jest niczym nadzwyczajnym. Prezes zwykle mówi, co ma do powiedzenia, i żadnej odpowiedzi już nie słucha, gdyż nikt nie ma mu nic istotnego do powiedzenia, wyjąwszy może Antoniego Macierewicza. Wydaje się bowiem, że prezes nieco się zdziwił, że już trwamy w stanie wojny z Rosją lub najdalej za rok w takim stanie się znajdziemy, co Macierewicz odkrył w Krośnie. Kaczyński musiał wyjaśniać, że na razie takiej wojny nie planuje. Takie wyjaśnienia mogą mieć jednak dalej idące konsekwencje, bo skoro wojny nie ma, to może i zamachu na samolot pod Smoleńskiem nie było? Kto w jednej sprawie się myli, może mylić się także w innej, nawet jeśli wspiera go grono zagranicznych ekspertów.

Wracając zaś do wybaczania i puszczania w niepamięć, to wybaczenie ze strony Zbyszka oraz zapewnienie, że owszem są razem (w ważnych sprawach oczywiście), padło już na dobrą sprawę w próżnię i wszyscy zauważyli właściwie jedno – trzęsące się ręce i słaby głos Zbigniewa Ziobry, co nie jest znakiem pewności i zapowiedzią zwycięstwa. Prezes po prostu ograł Ziobrę jak dziecko, co oczywiście nie znaczy, że w przyszłości Zbyszek nie ogra Jarka, gdyż metryka robi jednak swoje. Na razie Solidarna Polska musi jeszcze trochę w polityce popraktykować i to nie tak desperacko, że natychmiast po klęsce biegnie z listem do prezydenta Komorowskiego, by ratował Telewizję Trwam, która i tak trwa, tyle że potencjalni widzowie trwają przy niej głównie w pochodach i na wiecach, co sprawia, że pozostaje im już niewiele czasu na trwanie przed telewizorami.

Polityka 17-18.2012 (2856) z dnia 25.04.2012; Komentarze; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Zbyszek, Jarek i ich ojciec Tadeusz"
Reklama