Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Iwona, matka Iwony

Co się naprawdę stało z zaginioną Iwoną Wieczorek?

Matka Iwony mówi, że jest już gotowa na wiadomość, że córka nie żyje. Ale mówi też, że wolałaby tego nigdy nie usłyszeć, bo wcale nie jest na to gotowa. Matka Iwony mówi, że jest już gotowa na wiadomość, że córka nie żyje. Ale mówi też, że wolałaby tego nigdy nie usłyszeć, bo wcale nie jest na to gotowa. Dominik Werner / Agencja Gazeta
Życie matki napędza taka myśl: Iwonka jest w jakiejś Afryce, nie ma tam telefonu, dlatego nie dzwoni do domu.
O godzinie czwartej dwanaście Iwona Wieczorek schodzi z ekranu przy wyjściu na plażę numer 63. Co dalej? – zawsze w tym momencie pyta matka.Materiały Policji O godzinie czwartej dwanaście Iwona Wieczorek schodzi z ekranu przy wyjściu na plażę numer 63. Co dalej? – zawsze w tym momencie pyta matka.

Matka Iwony, która też ma na imię Iwona, a z wyglądu jest taka sama jak Iwona, mówi, że w tej Afryce nie ma wielkiej przesady – może to niemądra myśl, ale pozwala funkcjonować. Dzięki niej Iwona starsza w ogóle wstaje rano, je śniadanie, bierze proszki, elegancko się ubiera i idzie na główną ulicę Sopotu otworzyć swój zakład fryzjerski i solarium pod nazwą Iwona. Tyle razy Iwonka sama jeździła na wakacje, miała 9 lat, gdy pojechała pierwszy raz na kolonie letnie do Legolandu, z każdych kolejnych kolonii wracała zachwycona i zakochana, więc teraz może być w jakiejś Afryce, prawda?

Matka Iwony mieszka w pokoju córki. Wśród pluszowych misiów z dzieciństwa, które sama Iwonce kupowała, z widokiem na tablicę korkową ze zdjęciami córki, z fiszkami wiszącymi na ścianie jako pamiątka po dopiero co zdanej dwa lata temu maturze córki, z jej kurzącym się od nieużywania komputerem. Córka chciała być prawniczką, ale jej się odwidziało, że jednak za dużo z tym roboty i szkoda marnować najlepsze lata, parę dni po zaginięciu przyszedł list z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni o przyjęciu Iwonki na studia: stosunki międzynarodowe. Dwie Iwony, matka i córka, zawsze były najlepszymi przyjaciółkami i skakałyby za siebie w piekło, gdyby zaszła potrzeba; matura Iwonki była ich wspólną, wygraną walką.

Czasem jednak, mimo uspokajającej myśli o Afryce, matkę Iwony budzi w nocy głos córki, z zakątków domu dochodzi: mamo, szukaj mnie.

W czerwcu, miesiąc temu, przychodzą do matki Iwony dwaj policjanci, których, chcąc nie chcąc, musi znać od dwóch lat, bo służbowo szukają Iwonki, i po kurtuazyjnych, a może po prostu niezgrabnych wstępach pytają, czy wybiera się na urlop. Nie, mówi Iwona starsza, nigdzie nie jedzie, musi czekać w domu, bo Iwonka nie ma nowych kluczy do drzwi.

Polityka 29.2012 (2867) z dnia 18.07.2012; kraj; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Iwona, matka Iwony"
Reklama