Mundurek katolika
Wywiad: kard. Nycz o in vitro oraz przyszłości katolicyzmu w Polsce
Adam Szostkiewicz: – Jak dostojnik kościelny patrzy na kwestię przywództwa w polskim Kościele?
Kardynał Kazimierz Nycz: – Pytanie to pojawia się często w kontekście negatywnym. Kiedy prymas Wyszyński był automatycznie przewodniczącym Konferencji Episkopatu, to Kościół miał przywództwo. A jak przestał nim być, a nowy przewodniczący został oddzielnie wybrany na to stanowisko, to zdaniem krytyków już w Kościele nie ma przywództwa. Ale Kościół posoborowy polega na więzi diecezji i ich biskupów z papieżem. Życie Kościoła toczy się przede wszystkim lokalnie, diecezjalnie, a kluczową rolę odgrywa biskup ordynariusz.
To czemu wciąż wraca ta tęsknota za przywództwem w stylu kardynała Wyszyńskiego?
Kościół nie jest demokratyczny ze swej natury. I nigdy nie będzie, choć od reform soborowych pół wieku temu próbuje wprowadzać pewne zmiany demokratyczne. Na przykład sam przewodniczący i przewodniczący wielu gremiów Konferencji Episkopatu Polski (KEP) są wybierani demokratycznie. Powrotu do czasów kardynała Wyszyńskiego w KEP nie będzie. Szanuję siłę jego charakteru, bogactwo jego osobowości i odwagę, szczególnie na tamte czasy. Ale przy tym warto pomyśleć, w jakim stopniu to jego przywództwo było nieco wyidealizowane, w jakim wymuszone przez jego epokę. Przecież chyba nie chcielibyśmy, aby ta autorytarna epoka powróciła.
A tak po prawdzie, to może jednak księdzu kardynałowi nie przeszkadza, gdy Lud Boży widzi w nim przywódcę, chłonie każde słowo, pada na kolana?
Niestety, tego mnie jako młodego księdza w Krakowie nie nauczył kardynał Wojtyła.