W wakacje Polska z góry jest pewnie mało widoczna: przykrywają ją reklamujące piwo parasole. Piwo stało się mecenasem wakacyjnej kultury, organizatorem wolnego czasu, animatorem zbiorowej zabawy.
Jeśli jej amatorem jest dynamiczny student, który lubi się socjalizować, to dla niego są Juwenalia lub Przystanek Woodstock – dynamiczni studenci są wymarzeni, by zbudować wśród nich świadomość marki Lech lub Carlsberg. Jeśli to 30-letni miejski independent spirit (czyli ktoś, kogo cechuje niezależność ducha i myślenia), jest duża szansa, że trafi na alternatywny śląski OFF lub Free Form Festival, gdzie zostanie zapoznany z piwem Grolsch.
Dbając o więź z otwartym kosmopolitą z podniesioną głową idącym przez świat, zwanym z angielska men of the world, marka Heineken jako sponsor tytularny wspiera Heineken Open’er Festival.
Objeżdżające od trzech lat Polskę Męskie Granie (road tour) to autorski pomysł menedżerów marki Żywiec dla odbiorcy wykształconego, doceniającego symbiozę tradycji i nowych wartości.
Branża
Kilkadziesiąt największych dorocznych, zaplanowanych zazwyczaj na wakacje eventów, czyli wydarzeń z udziałem od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy uczestników, wykorzystuje się do budowania wizerunku, komunikując na plakatach czy banerach obecność sponsora. Pierwszy na piwny sponsoring zdecydował się Jurek Owsiak, robiąc 17 lat temu Przystanek Woodstock pod marką piwa Bosman.
Dziś, jak podkreślają piwni potentaci, gdyby nie wsparcie koncernów piwowarskich, większość letnich imprez muzycznych by się nie odbyła. Na poważne wydarzenie trzeba wydać najmniej kilka milionów złotych. Przystanek Woodstock kosztuje 5 mln. Jubileuszowy X Open’er w ubiegłym roku pochłonął ok. 30 mln zł.