Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Premier prezesa

Kim jest premier PiS?

Postać prof. Glińskiego jest elementem długofalowej strategii PiS, czyli budowania alternatywnej rzeczywistości. Postać prof. Glińskiego jest elementem długofalowej strategii PiS, czyli budowania alternatywnej rzeczywistości. Radek Pietruszka / PAP
PiS uruchomił „Projekt: Gliński”, do tej pory jeszcze niećwiczony. Profesor socjologii będzie mógł na własnym przykładzie doświadczyć, jak działają zasady politycznego marketingu.
Gliński jako „prawie premier” będzie miał znaczenie do momentu głosowania nad konstruktywnym wotum nieufności dla gabinetu Tuska.TOMASZ RADZIK/SE/East News Gliński jako „prawie premier” będzie miał znaczenie do momentu głosowania nad konstruktywnym wotum nieufności dla gabinetu Tuska.

Kaczyński przedstawił premiera państwa PiS. Już odrzucony – wydawałoby się – pomysł odżył, może także dlatego, że niezręcznie byłoby się Jarosławowi Kaczyńskiemu wycofać z koncepcji tzw. konstruktywnego wotum nieufności, skoro tyle o niej wcześniej mówiono. Nie przeszkodziło w tym nawet ośmieszenie całej akcji, jakim było pospieszne wydelegowanie do tej roli Tadeusza Cymańskiego przez Solidarną Polskę.

Ogłoszenie kandydatury profesora nastąpiło nie w sobotę, aby nie przykrywać medialnie manifestacji, ale w poniedziałek, aby podtrzymać zainteresowanie PiS-em i pokazać, że partia gra na wszystkich frontach i ma perfekcyjnie przygotowany polityczny plan. Z kilku pojawiających się wcześniej w spekulacjach nazwisk (m.in. profesorowie Kleiber, Kropiwnicki, Gilowska, Bugaj, Staniszkis, Gliński) w finale zwyciężył (zgodził się) Piotr Gliński, słabo znany poza swoim naukowym środowiskiem ekonomista i socjolog.

Ale ta słaba rozpoznawalność stała się paradoksalnie atutem Piotra Glińskiego, gdyż budzi on ciekawość, nie był kojarzony z partią Kaczyńskiego, nie opatrzył się mediom, ma więc szansę na przyciągnięcie uwagi na pewien czas. Media są bardzo wyposzczone po pięciu latach niezmiennego klinczu politycznego w kraju, powtarzalnością nazwisk i sytuacji.

Z tego powodu personalny wybór, jakiego dokonał Kaczyński, trzeba uznać za zręczny, zresztą mógł nie mieć zbyt wielu innych wariantów. Trzeba było znaleźć człowieka, który zgodzi się zaryzykować swój życiorys i przyszłość dla bardzo niepewnej, nie do końca poważnej inicjatywy.

Pozornie wszystko gra. Opozycja ma prawo spierać się z rządem, proponować alternatywę, w tym własnego kandydata na premiera. Ale, z drugiej strony, kandydatem na szefa rządu powinien być lider partii opozycyjnej.

Polityka 40.2012 (2877) z dnia 03.10.2012; Temat tygodnia; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Premier prezesa"
Reklama