W spektaklu Jana Klaty „H.” (skrót od Hamlet), wystawionym parę lat temu w Stoczni Gdańskiej, duch ojca duńskiego księcia pojawiał się pod postacią skrzydlatego jeźdźca na białym koniu. Widownia nie miała wątpliwości, iż husarz w tym historycznym miejscu symbolizuje świetność dawnej Solidarności, zamordowanej skrytobójczo przez Klaudiuszów wybierających przyszłość i bezideową stabilizację.
Symbolika husarza była mocno wyeksponowana w jednej z najpopularniejszych piosenek śpiewanych w stanie wojennym przez Danutę Rinn na koncertach organizowanych w kościołach. Autorem tekstu był Ernest Bryll:
„Jadą husarze od pracy/z połamanymi skrzydłami/Które jak garb ogromny/Skrywają pod płaszczami/A te skrzydła połamane/Deszczem ogniem wysmagane/A te skrzydła jeszcze grają/Jeszcze polskie pieśni znają/A te skrzydła jak sztandary/Niepodległej starej wiary/Jeszcze mają blask/A te skrzydła okrwawione/W tylu bitwach poranione/Choć zmalały, spopielały/Jeszcze siły nie straciły/Jeszcze są jak dawniej były/Jeszcze skrzydła dawnej chwały/Mogą unieść nas”.
Piosenka miała dawać bardzo wówczas pożądaną nadzieję, że bieda jest tylko chwilowa, a atrybuty naszej niegdysiejszej wielkości są tylko chwilowo ukryte, lecz nadejdzie moment, kiedy uniosą naród do czynów wielkich. Publiczność reagowała na Bryllowe zwrotki entuzjastycznie, „Skrzydła” stały się jednym z nieoficjalnych hymnów podziemnej Solidarności.
W III RP husaria powróciła na fali zainteresowania kulturą Sarmatów, ale została też wpisana w ikonografię kościelną. W Bazylice Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu ławki mają oparcia stylizowane na husarskie skrzydła. Wchodzący do ogromnej świątyni mogą odnieść wrażenie, że wieczną straż pełnią tu zwycięzcy spod Kłuszyna i Wiednia.