Antyfaszyści: fanatycy czy ideowcy?
Przed Świętem Niepodległości: kim są polscy antyfaszyści
Wśród plakatów rozklejonych na jednej ze ścian warszawskich kamienic w oczy rzuca się zapowiedź kolejnej edycji październikowego festiwalu „Good Night White Pride”. Na nim obrazek przedstawiający dwóch mężczyzn, z których jeden kopie drugiego. Na koszulce zaatakowanego symbol swastyki.
Na miejscu ogromny ścisk. Grają m.in. Dezerter i Rana Kłuta – legendarne polskie zespoły punkrockowe. Na transparencie umieszczonym na scenie bije w oczy wielki napis: „Warszawa - żaden faszystowski skur…el nie będzie chodził w naszym mieście!”
Jest spokojnie, widać, że większość uczestników festiwalu się zna. Po sali chodzą grupki umięśnionych młodych mężczyzn w koszulkach z napisem „Antifasizm” i nazwami miast: Warszawa, Kraków, Sochaczew, Szczecin. Pierwszy garnitur polskich antyfaszystów.
- Piszesz tekst o nas? Tak? Zrobisz z nas komunistów, bandytów i wrogów Polski? – dociska mnie pytaniami rosły mężczyzna w ortalionowym dresie firmy Granda. „Wariat” działa w antyfaszystowskiej bojówce od 17 lat, podobnie do innych bojówkarzy, używa wyłącznie pseudonimu. Pochodzi z rodziny inteligenckiej, prowadzi własną firmę. Jego dziadek walczył w Armii Krajowej, babcia była sanitariuszką podczas Powstania Warszawskiego. Wychowali go dziadkowie.
Wymierzyć sprawiedliwość
- Dziadek zawsze mi mówił: brunatni i czerwoni to największe k... Siedział w obozie, potem w więzieniu komunistycznym. Brzydził się polityką, podobnie jak ja – podkreśla z dumą. Jako młody chłopak należał do punków. - Chodziliśmy na koncerty, pokojowe manifestacje w obronie Tybetu, Czeczenii i różnych pokrzywdzonych – dodaje. Z tamtych czasów szczególnie zapadło mu w pamięci jedno wydarzenie.