Dotyczy to zwłaszcza Marszu Niepodległości, który od kilku lat jest próbą środowisk prawicowo-narodowych pokazania swojej siły i swojej odrębności. Czasami bywała ona tak wyraźna, że wywoływało to powszechne oburzenie, jako że nie brakowało odniesień bezpośrednich do niechlubnych tradycji przedwojennej ONR czy Młodzieży Wszechpolskiej.
Dzisiaj wśród głównych organizatorów tego Marszu, a także w tzw. Komitecie Wsparcia także nie brakuje reprezentantów tych organizacji, jak też wielu działaczy i person jednoznacznie i wielokrotnie wcześniej zapamiętanych ze swoich gestów i czynów, które wypisz wymaluj przypominają starą endecję. Gdy ukazała się jego pełna lista obecności wywołało to zresztą pewną konsternację w samym Komitecie, niektórzy jej pierwotni sygnatariusze zaczęli się wycofywać.
Niemniej, widać jak z tej inicjatywy marszowej zaczyna wyłaniać się pewien plan polityczny. Słychać nawet wprost wypowiadane słowa, że jest to wręcz początek jakiegoś ruchu politycznego, partii, która może niebawem stać się poważną siłą wyborczą. W tym celu organizatorzy celowo ograniczyć zamierzają radykalizm haseł i okrzyków swojego marszu (by Broń Boże nie powróciły zarzuty, że oto faszyzm wychodzi na ulice i żeby odebrać argumenty organizatorom marszu Kolorowej Niepodległej, skrzykniętej pod hasłem właśnie walki z faszyzmem), pokazać dyscyplinę i poszanowanie dla demokracji.
Ewentualne powodzenie – liczone choćby masowością udziału – Marszu Niepodległości ma stać się zaczynem do rozpoczęcia działalności następnego etapu i zapisania swojej własnej historii partyjnej. Oczywiście, bardzo przeciwnej formacjom rządzącym Polską, jak też w ogóle Trzeciej RP, ale również – i tu może dla wielu obserwatorów, niespodzianka – dominującemu na dzisiejszej prawicy Prawu i Sprawiedliwości, a już zwłaszcza Jarosławowi Kaczyńskiemu.