5 listopada tego roku prokuratura apelacyjna w Krakowie wszczęła śledztwo w sprawie usunięcia przemocą konstytucyjnych władz państwa i spowodowania zagrożenia publicznego (zamach bombowy). Mężczyzna przygotowywał go od lipca. - Zagrożenie zamachu było realne - podkreślił jeden z prokuratorów obecnych podczas specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej. - Planował zdetonować cztery tony ładunku wybuchowego. Dla porównania: zdetonowana przez Andreasa Breivika bomba w centrum Oslo, która rok temu zabiła osiem osób zawierała około tony materiału eksplodującego.
Podejrzanego mężczyznę 9 listopada (a więc na dwa dni przed obchodami Święta Niepodległości) zatrzymała krakowska delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Jak informuje radio TOK FM, to 45 - letni pracownik krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego, specjalista od konstrukcji materiałów wybuchowych. Zatrzymany mężczyzna został już przesłuchany. W operację zaangażowanych było kilka delegatur ABW w całym kraju, Straż Graniczna i policja.
Jak wynika z informacji prokuratury, mężczyzna prowadził przygotowania na bardzo szeroką skalę. Próbował werbować współpracowników w całym kraju, udało mu się zebrać potężny arsenał. Znaleziono u niego materiały wybuchowe (m.in. trotyl i niezwykle silny heksogen), lonty, przewody, detonatory i zapalniki (także połączone z telefonami komórkowymi). Miał również kilkanaście sztuk broni (kupował ją na giełdzie na warszawskim Kole i w Belgii) i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy kewlarowe oraz snajperskie ubrania maskujące, a także spreparowane tablice rejestracyjne (w tym zagraniczne). Kupił nawet fachowe podręczniki, dzięki którym szkolił zwerbowane osoby.