Przypomnijmy: marszałek Kopacz dostała ponad 33 tys. zł netto, zaś jej pięciu zastępców po 29 tys. zł. netto. Gdy sprawa wyszła na jaw i wzbudziła kontrowersje, gremialnie zadeklarowali, że wynagrodzenie przeznaczą na cele charytatywne.
Jako pierwsza zrobiła to Wanda Nowicka, ostatni przelew wykonał Marek Kuchciński z PiS, który jako jedyny nie zadeklarował, że oddał cały dochód z premii (Nowicka ujawniła, komu przekazała 24 tys. zł, resztę – jak twierdzi – oddała osobom prywatnym, których nazwisk nie upublicznia).
Okręg wsparcia
Marszałkowie starali się dzielić pieniędzmi w miarę po równo. Wanda Nowicka, dla której sprawa premii skończyła się usunięciem z klubu Ruchu Palikota, po osiem tysięcy złotych przekazała trzem organizacjom. Cezary Grabarczyk rozdysponował nagrodę między czterech beneficjentów (dwa razy po 10 tys. – m.in. na działalność „latających babć” i dwa razy po 5 tys.). Najbardziej w swojej hojności rozdrobnił się Jerzy Wenderlich, bo podzielił nagrodę między dziewięć organizacji, a wicemarszałek z PSL Eugeniusz Grzeszczak między osiem.
Pewien kłopot z określeniem, ilu potrzebujących zamierza wspomóc miał Marek Kuchciński. Dziennikarze rzeszowskich „Nowin” wyszli z inicjatywą, by całą pulę przeznaczył na leczenie chorej na raka kobiety z okolic Przemyśla, skąd pochodzi wicemarszałek. Poseł PiS przystał na tę propozycję, ale szybko zmienił zdanie. Ostatecznie na leczenie chorej trafiło tylko 5 tys. zł, a 20 tys. podzielił między charytatywne organizacje z Przemyśla. Reszta została w kieszeni Marka Kuchcińskiego.
W większości marszałkowskie premie zasiliły konta organizacji z ich okręgów wyborczych. Wicemarszałek z PiS posunął się jeszcze dalej, bo 5,5 tys.