Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Superżarty

Tydzień w polityce według Paradowskiej

Jarosław Kaczyński znów wszystkich okpił. „Projekt Gliński”, traktowany mimo wszystko z pewną powagą – bo miał wykorzystać istotny w końcu instrument konstytucyjny, jakim jest konstruktywne wotum nieufności – okazał się w wykonaniu szefa PiS jednym z lepszych sejmowych happeningów.

Kaczyński poważny, ale jednocześnie figlarnie uśmiechający się znad tabletu, zdecydowanie przebił happeningi wcześniejsze, takie jak dostarczanie na sejmową trybunę posiłków Gabrielowi Janowskiemu czy zbiorowa okupacja mikrofonów przez ludzi Andrzeja Leppera. Osłupiała sejmowa sala przez dobry kwadrans wpatrywała się w coraz bardziej rozbawionego prezesa, pani marszałek nie bardzo wiedziała, co zrobić, bo jak przerwać tabletowi? Sejmowi stenografowie bezradnie notowali jedynie, że albo śmiech, albo jakieś pojedyncze odzywki posłów z ław, bo nie bardzo wiedzieli, czy to, co mówi Gliński, jest częścią debaty czy nie. Ostatecznie uznali, że nie. Niezbyt wyraźne miny mieli także siedzący na galerii członkowie „rządu technicznego”, którzy wkroczyli na nią dumnie po wcześniejszej prezentacji programu w jednej z bocznych sal, oflagowanej na biało-czerwono jak należy, a nawet przesadnie. Wyróżniał się wprawdzie pewnym luzem jeden z członków owego gabinetu, ubrany w nieco zużyty podkoszulek z proroczym napisem „Polacy nic się nie stało”, ale normą były garnitury i powaga, zwłaszcza przyszłego premiera.

Piszę „premiera”, bo w końcu musiałam uwierzyć, że prof. Gliński swoją misję traktował z całą powagą i aż do nieszczęsnego głosowania wierzył, że ster rządów w „dryfującej Polsce” (jego ulubione określenie) obejmie. Przekonywał mnie wprawdzie jeden z rozmówców Glińskiego, który spotkał się z nim w trakcie jego zabiegów o polityczne poparcie, że profesor jest przekonany o powodzeniu swojej misji i ma głosy dokładnie policzone – cały PiS, to oczywiste, grupa Pawlaka z PSL, grupa Gowina z PO, także Solidarna Polska, ale przyznam, nie wierzyłam, że on wierzy.

Polityka 11.2013 (2899) z dnia 12.03.2013; Komentarze; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Superżarty"
Reklama