W przeddzień trzeciej rocznicy smoleńskiej Antoni Macierewicz rzucił na spotkaniu w Kielcach, że trzy osoby przeżyły katastrofę, ale dowodów na tę rewelację nie przedstawił. Ta historia przyćmiła uroczystości rocznicowe i zburzyła misterny plan PiS, by w sprawie Smoleńska delikatnie odpuścić i choć odrobinę odsunąć się od ściany – teorii o wybuchach, helu, sztucznej mgle, dobijaniu rannych. Jarosław Kaczyński pod Pałacem Prezydenckim nie mówił o zamachu, rozczarowując pewnie część słuchaczy. A w mediach rządził Macierewicz.
Polityk z władz PiS: – Czy Antoni Macierewicz rozgrywa własną grę? Tak. Czy przeszkadza nam w marszu po wyborców centrowych? Tak. Czy możemy go kontrolować? W bardzo ograniczonym zakresie.
Czy PiS gra z Macierewiczem? Tak. Wciąż, mimo wielu zapowiedzi, nie został wiceprezesem partii. Nie wszedł też do komitetu politycznego, a tworzy go 29 osób, w tym Karol Karski, który nie jest nawet posłem, albo drugoplanowa posłanka Elżbieta Witek. – Bardzo Antka lubimy, jest inteligentny, oczytany, sympatyczny. Ale czy jego awans w hierarchii partyjnej nam pomoże? – pyta retorycznie polityk z władz PiS.
W poprzedniej kadencji do zespołu Macierewicza należało 80 proc. posłów i senatorów PiS. W tej kadencji – już tylko 57 proc., czyli 96 na 167 parlamentarzystów. Wycofał się np. wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński, Dawid Jackiewicz oraz łącznik PiS z Radiem Maryja Andrzej Jaworski. Już w poprzedniej kadencji do zespołu nie dołączył wiceszef partii Adam Lipiński i jego protegowany, rzecznik PiS, Adam Hofman.
– Macierewicz miałby być moim szefem? W życiu – powiedział nam jeden z posłów, który nie zapisał się do zespołu.
Zostawmy na chwilę symfonię smoleńską Macierewicza i posłuchajmy innej pisowskiej muzyki.