Dwaj przyjaciele, dwa boiska
Rozmowy z Włodzimierzem Czarzastym i Robertem Kwiatkowskim
Zarzucano im, że są w „grupie trzymającej władzę” (razem pisali ustawę medialną, która przyczyniła się do wybuchu afery). Uosabiali potęgę, ale też potem upadek lewicy. Kiedy po latach na lewicy rozpoczęło się potężne zamieszanie, ich polityczne drogi nagle się rozeszły. Robert Kwiatkowski postawił na Europę Plus Aleksandra Kwaśniewskiego, Włodzimierz Czarzasty na Leszka Millera i jego SLD. Miller chce z Kwaśniewskim, ale bez Palikota, Kwaśniewski chce z Millerem, ale też z Palikotem. Jak w tym wszystkim odnajdują się Kwiatkowski z Czarzastym?
Przebiśniegi się przebiją
Rozmowa z Włodzimierzem Czarzastym
Janina Paradowska: – Dlaczego Miller, a nie Palikot?
Włodzimierz Czarzasty: – Chłopi z urodzenia, a ja pochodzę spod Przasnysza, są stabilni w uczuciach. Należałem do PZPR i o ile po wielu przemyśleniach mogę uznać, że motywy tamtej decyzji były różne, teraz jestem niekoniunkturalny. Spadkobiercą nurtu, w którym byłem, jest SLD. Mam bardzo wielu przyjaciół i moje życie związane jest ze środowiskiem, które zawsze współtworzyło postkomunistyczną lewicę.
Pan jest lewicowy?
Tak. Mam ugruntowane przekonania w sferze światopoglądowej, czyli o roli Kościoła w państwie, roli kleru i o prawach człowieka, w tym mniejszości.
Palikot jest wyrazistszy w tych sprawach niż Miller.
Jeżeli ktoś oczekuje, że Miller będzie się ścigał z Palikotem, kto pierwszy zdejmie krzyż w Sejmie, to się nie doczeka. Uważamy, że krzyża w Sejmie być nie powinno, ale to nie jest najważniejszy problem społeczny.
Jeżeli lewica ma rosnąć w siłę, to trzeba maksymalizować zyski. Także przez porozumienia i sojusze. Pan to odrzuca.