W tej kadencji parlamentu, czyli w ciągu zaledwie półtora roku senatorowie i posłowie napisali już dziewiętnaście uchwał, które odnosiły się do spraw kościelnych. Przygotowanie ich nie wymaga wielkiego wysiłku, nie trzeba pisać do nich długich uzasadnień, ani przewidywać skutków społecznych, czy gospodarczych (tak jak w przypadku ustaw). Wysiłek jest więc niewielki, za to korzyści - wymierne.
Zaczęło się od uchwały PiS, która wyrażała sprzeciw wobec zamiarów usunięcia przez Ruch Palikota krzyża z sali obrad. Potem Solidarna Polska apelowała do Rady Ministrów w sprawie stosunków z Kościołem, bo zdaniem ziobrystów premier nie wsłuchuje się wystarczająco w głos hierarchów. Powstało też kilka uchwał oddających cześć świętym i błogosławionym m. in.: Bronisławowi Markiewiczowi, Karolinie Kózkównej, Andrzejowi Boboli. Ostatecznie tylko sześć ze wszystkich okołoreligijnych uchwał zostało przyjętych i to w większości przez Senat.
Sejmowa komisja kultury nauczona doświadczeniem z poprzednich kadencji z założenia rekomenduje odrzucanie takich pomysłów. – Projekty tego typu zazwyczaj składało PiS, a teraz też Solidarna Polska. Posłowie mają prawo wykazywać się inicjatywą, którą potem pochwalą się z przed swoim elektoratem, a wiadomo, że ten najbardziej praktykujący religijnie jest związany z prawą stroną sali sejmowej – mówi Jerzy Fedorowicz (PO), wiceszef komisji kultury, która z zasady zajmuje się uchwałami. Poseł z grzeczności nie mówi tego, co wielu jego kolegów mniej zapatrzonych w Kościół – że to nadużywanie powagi Wysokiej Izby i w gruncie rzeczy strata czasu, który mógłby być poświęcony dla załatwienia innych spraw, niekoniecznie wyznaniowych.
O prawa dla Kościoła
Posłowie i senatorowie uważają, że uchwały, którymi choć przez chwilę zajmował się cały Sejm czy Senat mają dużą siłę rażenia. Ale czy Kościołowi rzeczywiście na niej zależy? – Nie mogę wypowiadać się za lokalne wspólnoty kościelne, ale Konferencja Episkopatu Polski nigdy nie zajmowała się tą sprawą i niczego takiego nie oczekuje – mówi ks. Józef Kloch, rzecznik Episkopatu. Być może nie ma takiego oczekiwania wyrażanego wprost, ale twórcy tych bardzo uduchowionych uchwał na pewno z chęcią informują o tym księży i parafian, z nadzieją, że ci oddadzą na nich wyborczy głos.
Od kilku miesięcy Solidarna Polska, która nieustannie rywalizuje z PiS o uwagę i uznanie kościelnych hierarchów, uparcie forsuje w Sejmie projekt uchwały - apelu do Ruchu Palikota, by ten „przestał obrażać Kościół Katolicki”. Ziobrystom chodzi przede wszystkim o hierarchów, którym Ruch Palikota odmawia prawa do publicznego wypowiadania się w świeckich sprawach. Projekt, dzięki poparciu PiS, tylko jednym głosem przepadł w sejmowej komisji. Teraz czeka na głosowanie na posiedzeniu Sejmu, poprzedzone zapewne wielką polityczną burzą. – Chcemy jasnego i wyraźnego rozdziału państwa od Kościoła i głośno to wyrażamy, ale nie obrażając nikogo – mówi Robert Biedroń (RP). Szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk oczywiście się z tym nie zgadza: - Odmawianie Kościołowi prawa do wyrażania poglądów należy uznać za naruszenie Konstytucji.
Platforma, tradycyjnie już chcąc godzić racje obu swoich partyjnych skrzydeł, stara się nie angażować w te spory. – Ruch Palikota, jest partią, która odrzuca pewne wartości, czego my oczywiście nie popieramy, ale te wypowiedzi wciąż mieszczą się w zakresie konstytucyjnej swobody wypowiedzi – mówi Jerzy Kozdroń, wiceprzewodniczący komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Podobną uchwałą, ale autorstwa PiS, musieli się zajmować również senatorowie i to dwa razy. Kiedy upadła w zeszłym roku, postanowili zgłosić ją raz jeszcze. I tym razem bezskutecznie. Wzywali w niej „podmioty polityczne i społeczne, które starają się budować swoją obecność w życiu publicznym na kwestionowaniu prawa katolików świeckich i duchownych do czynnego udziału w debacie publicznej, do zaprzestania takich działań”. Pytany o konkretne przykłady tej dyskryminacji Kazimierz Wiatr (PiS) odpowiada, że już przesadne eksponowanie praw mniejszości może narażać większość katolicką na ograniczenie jej praw. Jan Maria Jackowski dorzuca, że KRRiT dyskryminuje Telewizję Trwam i ojca Rydzyka, „którzy ofiarnie służą dziełu pogłębienia wiary w Ojczyźnie i poza jej granicami.” Andrzej Pająk (PiS) zauważył też, że katolicy nie mogą awansować zawodowo, przez swoje wyznanie tracą pracę i dochody. A to wszystko jest początkiem prześladowania.
Dla Henryka Ciocha z PiS przejawem dyskryminacji katolików było też spalenie Biblii przez Nergala i to, że nikt nie stanął w obronie sióstr Radwańskich, kiedy podczas meczu tenisowego rozgrywanego w Izraelu w lutym tego roku, rzekomo usłyszały, że są „katolickimi sukami” (o sprawie rozpisywały się prawicowe portale, ale nikt tego oficjalnie nie potwierdził). Ale nawet publiczne potępienie tego aktu przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, to dla senatora PiS zdecydowanie za mało. Przysłuchujący się temu wszystkiemu senatorowie PO, praktykujący katolicy (jak sami o sobie mówili) zastanawiali się nawet, czy nie poprzeć uchwały. – Po wypowiedzi niektórych senatorów, deklarujących się jako bardzo katolickich, doszedłem do wniosku, że poprę tę uchwałę, ale pod warunkiem, że znajdą się tam słowa o dyskryminacji katolików przez innych katolików, bo słuchając tego co mówią przedstawiciele PiS, czułem się przez nich dyskryminowany – mówi Andrzej Owczarek z PO.
Senat wspiera świętych
Wszelkie rekordy w produkcji uduchowionych uchwał pobija Senat. Powstało ich tam aż dwanaście. Umyka to obserwatorom polskiej polityki, którzy całą swoją uwagę kierują na Sejm, dlatego senatorowie tworzą uchwały bez opamiętania i zażenowania. Pod koniec marca na jednym posiedzeniu hurtowo zajęli się kilkoma. Najpierw upadła stworzona na okoliczność 15. rocznicy kanonizacji św. Jadwigi Królowej. W uchwale tej zachęcano do ogłoszenia jej patronką Polski. Nawet w Kościołach ta rocznica nie była w jakiś szczególny sposób czczona, więc wygląda na to, że senatorowie chcieli być bardziej święci od papieża. Wiesław Dobkowski (PiS) prosząc o przyjęcie uchwały powołał się nawet na jego autorytet, oczywiście w osobie „naszego Jana Pawła II”. - To przecież polski papież wyniósł Jadwigę Królową na ołtarze. Tą decyzją dał nam znak, jak powinniśmy postąpić w spawie tej uchwały - mówił w czasie debaty.
Politycy bardzo skrupulatnie próbują również odnotowywać nawet sprawy dotyczące pojedynczych parafii. Senatorowie PiS bez skutku forsowali przyjęcie uchwały w 100. rocznicę powołania parafii pw. Świętego Krzyża w nowojorskiej dzielnicy Mespeth. – Wydaje mi się, że polskich parafii jest na świecie co najmniej kilkaset. Właściwie na każdym posiedzeniu moglibyśmy podejmować tego typu uchwałę i deprecjonować tę formę upamiętniania jakiejś ważnej postaci, czy wydarzenia – komentuje Filip Libicki (PO), prywatnie żarliwy katolik.
Tym bardziej, że kolejne inicjatywy pojawiają się jak grzyby po deszczu. W Senacie odbędzie się niebawem kolejna bardzo uduchowiona debata nad tym, czy oddawać cześć prymasowi Glempowi. Idea zrodziła się – oczywiście w klubie PiS - w lutym tego roku, kilka dni po śmierci prymasa. – Bez wątpienia prymas Glemp był wielką postacią, ale nie widzę powodu dla uchwały z okazji jego śmierci. Poczekajmy może na jakąś rocznicę z nim związaną – mówi Piotr Zientarski, szef senackiej komisji ustawodawczej, która zajmuje się uchwałami. Chcąc wzmocnić argumenty na to, że należy uczcić tę głowę polskiego Kościoła, senatorowie PiS powołali się, w krótkim uzasadnieniu, na zmarłego Lecha Kaczyńskiego, który odznaczył hierarchę Orderem Orła Białego. Wspomnieć o swoim prezydencie senatorowie tej partii chcieli również przy okazji upamiętnienia zmarłego pod koniec zeszłego roku abp. Ignacego Tokarczuka. Nazwany w uchwale „jednym z najwybitniejszych przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego w powojennej Polsce” ostatecznie ma uchwałę na swoją cześć, ale bez powoływania się w niej na Lecha Kaczyńskiego (od którego również dostał Order Orła Białego).
Nawet jeśli większość tych uchwał ostatecznie ląduje w koszu, to politycy wiedzą, że te inicjatywy i tak im się opłacą. Co prawda święci nie potrzebują od polityków wyróżnienia, ale Kościół, a szczególnie duchowni, to już inna sprawa. Szczególnie gdy potrafią docenić takie zaangażowanie przed wyborami.