Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jaka liga, taki hit

Legia o włos od mistrzostwa

Legia jest o włos od mistrzostwa Polski, Lechowi na pocieszenie pozostanie gra w europejskich pucharach. Dopiero w tych rozgrywkach okaże się, ile krajowi potentaci są naprawdę warci.

Kibice Lecha maja prawo czuć czuć się zawiedzeni, bo ich zespół zagrał słabo. Kibice Legii mają prawo świętować, bo prawdopodobnie nic już nie odbierze stołecznemu zespołowi tytułu mistrza kraju, a złośliwa zbitka Legia-tragedia przynajmniej w tym sezonie jest nieaktualna. Poza tym przyzwyczaili się, że piłkarze grający w Legii na ogół są zblazowani, rozkapryszeni, uginają się pod ciężarem panujących w stolicy oczekiwań i zawodzą w momentach próby.

Czy hit naprawdę był hitem? To zależy, jak spojrzeć. Weźmy kibica skupionego na polskiej lidze i jego wspomnienia z poprzedniego sezonu. W nim większość spotkań reklamowanych jako hity upływała pod znakiem bezładnej kopaniny. Więc patrząc z tej strony – jest postęp, bo jednak da się z tego meczu zmontować klip, który nawet byłby efektowny. Zwłaszcza jeśli umiejętnie wplecie się w niego obrazki z trybun, na których pulsowało, ale nie okładano się po twarzach ani nie wzniecano pożarów.

Natomiast kibic uważny, zorientowany, obiektywny oraz życzliwie krytyczny na pewno odczuł niedosyt. Taki kibic syci się bowiem co tydzień meczami lig wysoko rozwiniętych, przesuwają mu się granice wymagań estetycznych i staje się wybredny. Chłodna logika konesera podpowiada mu, że jeśli piłkarze nie są w stanie wymienić kilku podań z tzw. pierwszej piłki, jeśli dla zawodnika X strzał głową do pustej bramki jest zadaniem ponad siły, jeśli piłka kopana z rzutów wolnych przez zawodnika Y (obecnego reprezentanta Polski) ledwo dolatuje w pole karne, a największą zasługą rozgrywającego Z (niedawnego reprezentanta Polski) jest to, że stojąc na linii bramkowej przypadkowo odbił strzał, to wniosek jest prosty – w dwóch najlepszych polskich zespołach ligowych grają piłkarze niedouczeni.

Kibic koneser siłą rzeczy doszukując się pozytywów tworzy więc listę nadziei polskiego futbolu. Na podstawie tego meczu, a i całego sezonu, jest ona krótka: Kamiński z Lecha, Bereszyński i Furman z Legii. Ale zdrowy rozsądek podpowiada: pod warunkiem, że po dalszą naukę wyjadą do jednej z wyższych szkół na zachodzie.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną