Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wszechobecny

Polska państwem wyznaniowym?

W klasach wiszą krzyże, rok szkolny rozpoczyna się i kończy mszą świętą, tok nauki regularnie demolowany jest przez rekolekcje. W klasach wiszą krzyże, rok szkolny rozpoczyna się i kończy mszą świętą, tok nauki regularnie demolowany jest przez rekolekcje. Mirosław Gryń / Polityka
„W imię Boga wszechmogącego” – zgodnie z propozycją Jarosława Kaczyńskiego tak właśnie powinna zaczynać się konstytucja. To zbędne. Państwo w wielu miejscach funkcjonuje tak, jakby się właśnie w ten sposób rozpoczynała.
Konkordat nie wymaga, by pracującym w ordynariatach księżom przyznawać stopnie oficerskie.Mirosław Gryń/Polityka Konkordat nie wymaga, by pracującym w ordynariatach księżom przyznawać stopnie oficerskie.

Nie chodzi tylko o to, że jednym z głównych narzędzi stanowienia prawa w kwestiach ideologicznych i obyczajowych jest katolickie sumienie posłów, dodatkowo dyscyplinowane od czasu do czasu przez hierarchów kościelnych. Nie tylko o skalę finansowania Kościoła przez państwo, ściganie z urzędu obrazy uczuć religijnych czy sakralną oprawę wszelkich uroczystości państwowych. Chodzi o to, że kontakt z instytucjami publicznymi dla obywatela – każdego, również niewierzącego – oznacza także kontakt z religią katolicką. W Polsce katolickie oznacza oczywiste.

Zaczyna się wcześnie, bo już w przedszkolu, gdy kilkulatek z niekatolickiej rodziny odłączany jest od grupy, bo przychodzi pani katechetka. I tylko od dobrej woli i taktu pracownic przedszkola zależy, czy ta sytuacja nie stanie się traumą dla małego dziecka. Potem jest tylko gorzej. Niedawno „Głos Szczeciński” opisał historię publicznej szkoły podstawowej w Lubczynie, której prowadzenie powierzono Fundacji św. Siostry Faustyny. Jej prezeska objęła funkcję dyrektorki i wprowadziła nowe porządki: obowiązkowe modlitwy podczas przerw, sprawdzanie dzieciom kanapek w piątki, czy przypadkiem nie są z wędliną, nagabywanie, czy wszyscy nauczyciele żyją w sakramentalnych związkach. Motto szkoły to słowa ks. Piotra Skargi: „Najszkodliwsi są katolicy bojaźliwi, małego serca, którzy gniewem się sprawiedliwym i świętym w obronie czci Boga swego nie zapalają, a gorliwości nie mają i jako straszydła na wróble stoją”. To przypadek skrajny, ale nadobecność religii w polskich szkołach to raczej reguła niż wyjątek. Co prawda w konstytucji jest zapis, że przy nauczaniu religii w szkole nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób, ale Kościół nie przykłada do niego nadmiernej wagi. W Dyrektorium Katechetycznym mówi wprost, że szkolna katecheza otwiera nowe możliwości ewangelizacji, „zwiększa bowiem zasięg odbiorców Dobrej Nowiny, zarówno wśród uczniów, jak i nauczycieli”.

Polityka 27.2013 (2914) z dnia 02.07.2013; kraj; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Wszechobecny"
Reklama