Kraj

Kolejny kamień milowy?

Chrześcijanie patrzą na Wołyń

Jestem pod wrażeniem deklaracji czterech dostojników kościelnych w sprawie Wołynia. Sprawa ta wciąż jest politycznym polem minowym. A ta czwórka weszła na nie i nie wyleciała w powietrze. Należy im się szacunek i uznanie za ten gest pojednania tuż przed siedemdziesiątą rocznicą tragedii.

Dwa zdania w deklaracji wydają mi się szczególnie ważne. "Chrześcijańska ocena zbrodni wołyńskiej domaga się od nas jednoznacznego potępienia i przeproszenia za nią". Od nas, czyli od wiernych obu Kościołów, łacińskiego i ukraińskiego. Sądzę jednak, że pod tym zdaniem może się też podpisać wielu ludzi dobrej woli, nawet niewierzących, którym zależy na dobrych stosunkach polsko-ukraińskich.  Nie powinni oni też mieć problemu z drugim ważnym zdaniem z dokumentu: "Za godny potępienia uważamy skrajny nacjonalizm oraz szowinizm".

Takie dokumenty bywają kamieniami milowymi w historii narodów. Tak było z listem biskupów polskich do niemieckich w 1965 r. (nota bene niezrozumianym i przeto odrzuconym i przez polityków epoki Gomułki, i przez katolików epoki Wyszyńskiego).

Taką historyczną rolę mogą odegrać kolejne kroki kościelne w stosunkach polsko-ukraińskich, przypomniane w deklaracji. Byłem świadkiem jednego z nich, gdy Jan Paweł II i kard. Lubomyr Huzar apelowali o pojednanie w imię przyszłości we Lwowie w 2001 r. Ludzie, głównie Ukraińcy unici, słuchali w skupieniu. Nagle na czystym błękitnym niebie pojawił się bocian. Niektórzy obecni wzięli to za dobry znak.

Rolą Kościoła nie jest robienie polityki bieżącej. Teraz przypomniał to w kontekście Wołynia abp Józef Michalik. Ale wiadomo, że tak bolesne sprawy jak wołyńską są naładowane polityką. Kościół w Polsce pod przewodem abp. Michalika, nie oglądając się na grymasy prawicy, rozbraja polityczno-nacjonalistyczne miny na odcinku polsko-ukraińskim.  (A także polsko-rosyjskim, gdy w zeszłym roku w podobnym duchu spotkał się w Polsce z patriarchą Wszechrusi Cyrylem). Po stronie ukraińskiej "saperami" są dostojnicy Kościoła unickiego. Szkoda, że ukraińskie prawosławie, mocno wewnętrznie skonfliktowane, nie włącza się w ten proces zbyt aktywnie.

Tak czy inaczej uważam, że wydarzenia kościelne przed rocznicą wołyńską – wizyta Szewczuka, panichida z udziałem prezydenta Komorowskiego, deklaracja czterech – to budujący przykład, jak Kościoły mogą się naprawdę przysłużyć dobru publicznemu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną