Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nie tylko „Sulejówek”

Krzysztof Kwiatkowski już prezesem NIK

Krzysztof Kwiatkowski złożył dziś przed Sejmem przysięgę i oficjalnie został prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Był jedynym kandydatem na to stanowisko, zgłoszonym przez PO, popartym w głosowaniu nie tylko przez koalicjantów z PSL, ale i opozycję z SLD.

Klub PiS własnego kandydata nie zgłosił, tłumacząc, że wybór prezesa przesądzono już przed głosowaniem w Sejmie. PiS nie zgłosił nawet kandydatury dotychczasowego prezesa Izby Jacka Jezierskiego, który był kandydatem tej partii w 2006 r. i formalnie prezesem NIK mógłby jeszcze być przez jedną kadencję. W przypadku wprowadzenia dyscypliny partyjnej nie wpłynęłoby to znacząco na wynik głosowania, niemniej posłowie mieliby wybór między Jezierskim (od ponad 20 lat w NIK, od stanowiska kontrolera po prezesa) i Kwiatkowskim (polityk z rządzącej partii, który będzie kontrolował i oceniał m.in. pracę ministrów, z którymi do 2011 r. zasiadał w tym samym rządzie).

Nowy prezes mimo młodego wieku ma bogatą polityczną przeszłość (sekretarz premiera Jerzego Buzka, samorządowiec, senator, poseł, prokurator generalny, minister sprawiedliwości). Dobrze oceniany jest przez media, opozycję (nawet!) i wyborców, dzięki którym, startując z trzeciego miejsca na liście dostał się do Sejmu, zdobywając prawie trzy razy więcej głosów od Cezarego Grabarczyka, ministra z tego samego rządu, ulokowanego na czele wyborczej listy. Mimo to, a może dlatego, dla tak popularnego polityka premier Donald Tusk nie znalazł już miejsca w kolejnej radzie ministrów. „Po powrocie z rządu do parlamentu nie lamentował, ale od razu wziął się do pracy”- pisaliśmy w podsumowaniu Rankingu posłów Polityki 2012, w którym Kwiatkowski zajął czołowe miejsce.

Teraz przechodzi do NIK, która zapewne nie będzie dla niego tylko „Sulejówkiem”, w którym przez sześć lat kadencji będzie czekać na nowe rozdanie politycznych kart. W przypadku wygrania najbliższych wyborów przez PiS czy powstania w Sejmie koalicji z tą partią, Kwiatkowski nie ma gwarancji, czy swą kadencję dokończy.

Reklama