Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Barka silnie obciążona

WYWIAD: Były dominikanin o niereformowalnym Kościele

materiały prasowe / Facebook
Z prof. Tadeuszem Bartosiem, filozofem, o tym, dlaczego papież Franciszek nie zmieni polskiego Kościoła i o tym, że nawet świętemu Franciszkowi by się to nie udało.

Joanna Podgórska: Wygląda na to, że będziemy mieć w Polsce drugą Irlandię.

Tadeusz Bartoś: Porównywać się nie da, ale jeśli chodzi o skandale pedofilskie w Kościele, to niewątpliwie mamy do czynienia z kumulacją. W Irlandii jednak wszechobecność Kościoła miała inny charakter niż w Polsce. Tam była bardziej instytucjonalna, a w u nas jest bardziej oparta na wielkich ideach: katolicki naród, Ojciec Święty, romantyzm, walka. Kościół mianował się nosicielem wszelkich wartości.

Pojawiają się głosy, że skandale pedofilskie mogą jednak także w Polsce przyspieszyć proces laicyzacji.

To było do przewidzenia. Główną przyczyną tego, co się dzieje, jest wolność mediów. Kościół Katolicki świetnie działa w sytuacji niejawności i dyskretności. O pewnych rzeczach się nie mówi, skrycie się je toleruje, nawet jak ktoś wie, to nie powie. I tak to w Polsce działało. Ze względu na Jana Pawła II i wierzący i niewierzący nie chcieli szkodzić Kościołowi. Teraz ta ochrona zniknęła. Dzięki mediom, które zajęły się sprawami pedofilii, mamy zjawisko narastającej kuli śniegowej. I ona jest już całkiem spora. Rozumie to także Kościół, bo widać, że wprowadza elementy zarządzania kryzysowego. Było to czytelne na konferencji prasowej z udziałem bp. Wojciecha Polaka, który nie tylko posługiwał się językiem dialogu, ale także przepraszał. Tego nigdy wcześniej nie było. To wbrew metodom, które stosuje polski Episkopat. Chyba uznano, że nie da się dalej prowadzić dotychczasowej polityki i zdecydowano, że trzeba iść drogą, którą poszły Kościoły Irlandii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych. Na razie to trochę nieudolna imitacja, ale biskupi zaczęli przyznawać, że jest problem i hasło „Zero tolerancji” trzeba potraktować poważnie.

Reklama