Decyzja Klaty została przyjęta przez środowisko niejednoznacznie: jak akt rozwagi albo tchórzostwa – poddania się agresji zorganizowanej grupy osób i zgody na prewencyjną cenzurę.
Całą akcję rozpętał „Dziennik Polski”, który od października zachęcał swoich czytelników do wypowiedzi na łamach na temat: „Narodowy Stary Teatr zmienił się pod rządami dyrektora Jana Klaty. Czy te zmiany idą w dobrą, czy złą stronę?”. On też ogłosił, że 14 listopada odbędzie się podczas spektaklu Klaty demonstracja, niejako zapraszając na nią wszystkich chętnych. Przyszło kilkadziesiąt osób pod wodzą fotografa Stanisława Markowskiego. W scenie, w której całkowicie ubrani Dorota Segda i Krzysztof Zarzecki w sposób przerysowany udają, że uprawiają jogę tantryczną, grupa wstała i zaczęła wznosić okrzyki: wstyd, hańba. Zaczęła przypominać też Segdzie, że św. Faustynie (aktorka grała ją przed laty w filmie) nie przystoi się prostytuować, wygrażać też Krzysztofowi Globiszowi. Tymczasem przekaz i tej sceny, i całego spektaklu Klaty był jak najbardziej konserwatywny: krytyka new age'owskich form pseudoduchowości.
W kolejnych wydaniach „Dziennik Polski” donosił o rezygnacji części aktorów z obsady „Nie-Boskiej Komedii” Frljicia, przytaczając plotki z prób, opisując fragmenty aktorskich improwizacji, które nie wiadomo, czy znalazłyby się ostatecznie w spektaklu. Frljic pracuje metodą improwizacji, aktorzy mieli prawo zrezygnować z prób, zaś dobrą praktyką – nie tylko dziennikarską – jest ocenianie powstałego dzieła, a nie procesu jego powstawania.
Klata jest dyrektorem Starego od stycznia, zdecydowanie więc za wcześnie na oceny. Bardziej niż spektakle jego oponentów bulwersuje sam twórca – buntownik z irokezem oraz jego zapowiedź przyjrzenia się tradycji Starego Teatru. Świetna przeszłość Starego, ta z lat 70. to w Krakowie świętość, której siły Klata nie docenił.
Do Starego, za czasów dyrekcji poprzednika Klaty Mikołaja Grabowskiego konserwatywna część Krakowa nie chodziła, w jego polityce repertuarowej nie odnajdywała się także część zespołu. Gdy okazało się, że minister Zdrojewski na jego następcę powołał kontynuatora jego linii (jednego z najważniejszych współczesnych reżyserów, jednocześnie twórcę teatru spod Norwidowego hasła „Czy ten ptak swoje gniazdo kala, który kala czy ten, który mówić o tym nie pozwala?”), zanurzonego w estetyce popkultury i modnych dyskursach, czara goryczy się przelała. Do tego nowy dyrektor zwolnił kilku aktorów, po czym w bardzo nieelegancki sposób wykpił zwolnionych w kiepskim felietonie w „Tygodniku Powszechnym”. Chluby nie przynosi mu też widniejący w programie „Sezonu Swinarskiego” performance próbujący budować jakieś, w zamierzeniu chyba zabawne czy tylko kontrowersyjne, analogie między katastrofą smoleńską, a tą w której zginął Konrad Swinarski pod Damaszkiem.
Tym sposobem urażone ambicje trafiły na podatny grunt ogólnego „odzyskiwania kultury”, które objawiło się m.in. patriotycznym spaleniem tęczy na Placu Zbawiciela i oblaniem farbą instalacji w CSW. Ciąg dalszy pewnie nastąpi.
***
Z oświadczenia dyrekcji Starego Teatru: „W dniu 14 listopada 2013 roku zorganizowana grupa ludzi w >>spontanicznym<< proteście, usiłując zerwać spektakl >>Do Damaszku<<, publicznie ubliżała aktorom naszego teatru. Od tego momentu narasta fala medialnego zgiełku, której rezultatem jest paranoiczna atmosfera wokół planowanej na 7 grudnia 2013 roku premiery przedstawienia >>Nie-Boska Komedia<< w reżyserii Olivera Frljicia. Tworzy ją melanż informacji, wyniesionych z prób spektaklu, z różnymi, często emocjonalnymi opiniami budowanymi na pogłoskach i plotkach, oraz gotowymi już ocenami przyszłego spektaklu, jego kształtu i wymowy. Uniemożliwia to spokojny i powszechnie przyjęty tryb pracy nad przedstawieniem. Jednocześnie, przychodzące na adres teatru oraz aktorów maile pełne inwektyw i pogróżek, obniżają poczucie osobistego bezpieczeństwa. Wobec wszystkich zewnętrznych form niechęci, a wręcz nienawiści do niepowstałego jeszcze spektaklu, podejmujemy decyzję o zawieszeniu prób nad >>Nie-Boską Komedią<< do czasu, kiedy będziemy pewni, że zawarte w niej treści będą mogły stanowić podstawę ważnej dyskusji, a nie będą powodem burd, przemocy i agresywnych zachowań wobec zespołu Starego Teatru”.