Marszałkowie mają miliardowe budżety (od 644 mln zł na Podlasiu do prawie 3 mld zł na Mazowszu), dysponują mieniem województwa i odpowiadają za politykę regionalną. W swoich urzędach zatrudniają bezpośrednio 14 tys. osób. Każdemu z marszałków podlega też kilkadziesiąt wojewódzkich samorządowych jednostek. Np. marszałkowi pomorskiemu Mieczysławowi Strukowi – 53, w tym siedem zespołów szkół policealnych, dwa szpitale psychiatryczne, pięć muzeów, dwa teatry, opera, filharmonia i wojewódzki urząd pracy.
Marszałkom podlegają lokalne agencje rozwoju regionalnego i parki technologiczne, regionalne koleje, fundusze, lotniska i rynki hurtowe, przedsiębiorstwa PKS i dworce autobusowe, wojewódzkie i specjalistyczne szpitale oraz biblioteki, centra doskonalenia nauczycieli, kolegia językowe, specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze, niektóre zespoły szkół zawodowych, ośrodki ruchu drogowego, samorządowe muzea, teatry, kina i filharmonie, parki krajobrazowe, drogi wojewódzkie, pogotowia ratunkowe, melioracje i urządzenia wodne, biura geodezyjne itd. Podlega im też wojewódzki geolog i wojewódzki geodeta. Odpowiadają oni nawet za sprowadzenie do kraju turystów wysłanych za granicę przez upadłe biura podróży.
Marszałkowie mają też wpływ na obsadę kadr w spółkach z udziałem środków samorządu. Na Mazowszu jest 18 spółek ze 100-proc. udziałem samorządu (m.in.: Koleje Mazowieckie, Warszawska Kolej Dojazdowa, Instytucja Filmowa Max-Film) i cztery spółki, w których mazowiecki samorząd jest współudziałowcem. Dwie z nich zarządzają lotniskami w Modlinie i Sochaczewie. Wojewódzkie jednostki organizacyjne, agencje, fundusze czy spółki mają terenowe delegatury, oddziały i filie. Od woli marszałka i jego najbliższych współpracowników, bezpośrednio lub pośrednio, zależy więc obsada kilku-, kilkunastu tysięcy miejsc pracy w każdym województwie.