Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

PiS zaprogramowany

Nowy program Kaczyńskiego

Wszystkie dobrodziejstwa zawarte w programie PiS trudno zliczyć. Ale dlaczego nikt nie zająknął się o tym, z czym PiS idzie do europarlamentu? Wszystkie dobrodziejstwa zawarte w programie PiS trudno zliczyć. Ale dlaczego nikt nie zająknął się o tym, z czym PiS idzie do europarlamentu? Facebook
PiS przedstawił nowy program, jakby zaczynała się kampania sejmowa, a nie europejska. Kampania do europarlamentu jest w lesie.

John Milton napisał „Raj utracony”, Jarosław Kaczyński swe najnowsze dzieło (program na lata 2015–19) mógłby zatytułować „Raj odnaleziony”. Trudno pojąć, dlaczego zadowolił się suchym „Programem Prawa i Sprawiedliwości 2014”, co żadną miarą nie oddaje cudów, które czekają tam na czytelnika. Któż nie chciałby żyć pod tak hojnymi rządami? VAT ma być niższy, urlopy macierzyńskie dłuższe, wiek emerytalny obniżony, płaca minimalna podniesiona, przedszkola bezpłatne, leki za 8–9 zł, kolejki do lekarzy skrócone. Powstałoby 1,2 mln miejsc pracy dla młodych, przedsiębiorcy dostaliby nowe ulgi, więcej pieniędzy – miliardy więcej – poszłoby na rozwój wsi. Rzecz jasna, więcej pieniędzy szłoby także na naukę, armię, media publiczne i kulturę.

Wszystkie dobrodziejstwa zawarte w programie PiS trudno zliczyć. Niedowiarek mógłby spytać: skąd wziąć na to pieniądze? Ale program i w tym aspekcie jest całkiem precyzyjny. Kaczyński i jego eksperci – niestety, wszyscy z nieznanych względów chcieli zachować anonimowość – znaleźli ponad bilion złotych. Dla porządku dodajmy, że nie chodzi o bilion rocznie, to bilion rozłożony na sześć, góra siedem lat. Rocznie wychodzi drobne 170 mld, czyli raptem połowa wydatków państwa z ustawy budżetowej 2013 r.

„Poza funduszami unijnymi maksymalnie uruchomimy środki własne i oszczędności przedsiębiorstw państwowych oraz wykorzystamy nadpłynność banków” – powiada program PiS i brzmi to tak prosto, że szlag człowieka trafia, że skąpy rząd Tuska do tej pory tym bilionem dzielić się nie chce.

W kuluarach kongresu PiS pomstowano jednak nie tylko na Platformę. Można też było usłyszeć pytania o to, dlaczego twarzami spotów reklamowych byli akurat Andrzej Duda, Beata Szydło i Jadwiga Wiśniewska, a nie na przykład Izabela Kloc i Anna Zalewska.

Reklama