Jacek Żakowski pytał swoich rozmówców o to, czy pomysł wysłania instruktorów wojskowych ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polski na Ukrainę to nowa odsłona konfliktu czy krok w stronę zatrzymania wojny?
Tomasz Lis podkreślał, że prognozy są trudne. – W niejednym konflikcie wojennym zaczęło się od instruktorów i szkoleń, tak jak w Wietnamie, a kończyło się to wielką wojną. Co do woli Zachodu opowiedzenia się na serio po stronie Ukrainy – mam duże wątpliwości.
Lis krytykował jednocześnie postawę państw członkowskich NATO, które nie przestrzegają zobowiązania zwiększenia wydatków na armię, jakie same na siebie nałożyły. – Państwa składają zobowiązania wobec siebie samych i tych zobowiązań nie przestrzegają, więc czy są naprawdę mentalnie gotowe do wysiłku i daniny w perspektywie – być może – krwi? Przypuszczam, że nie – mówił Lis.
Wiesław Władyka pochwalił decyzję o wysłaniu instruktorów. – Pojadą tam eksperci, pomogą chociażby służbie granicznej. Jest to celowe i wskazane, jednak odbieram to jako symbolikę, jako zapis bezradności politycznej. Ponieważ ostatnie porozumienia, łącznie z tym w Mińsku, nie są przez Rosję przestrzegane.
Wtórował mu Jacek Żakowski, według którego sprawa ukraińska to „lekcja tanich słów”. – Zaczynając od memorandum budapeszteńskiego, a kończąc na drugim porozumieniu mińskim.
Prof. Władyka przypomniał ostatnie słowa Romana Kuźniara, doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. międzynarodowych. – To w jakimś sensie może być bulwersujące, że doradca prezydenta tak ostro i krytycznie mówi o polityce Unii Europejskiej.