Gdyby udało się Panu wymusić to choćby na swojej partii, polska polityka stałaby się lepsza i nam wszystkim lepiej by się żyło. Bo inne partie musiałyby się dostosować w miarę możliwości.
Pańskie wystąpienie na otwarciu kongresu PiS w Katowicach było obiecujące. Już to, że mówił Pan o „konkurentach”, a nie np. o ludziach niegodnych sprawowania władzy, robiło dobre wrażenie i zapewne uspokoiło wiele osób obawiających się kolejnej fali nienawiści, gdy dojdzie Pan do władzy.
I jeszcze trzeba przyznać, że program, który przedstawili Pańscy partyjni koledzy, imponuje nie tylko rozmachem, ale też prospołecznym i zarazem probiznesowym zwrotem. Martwi mnie tylko, że po blisko ośmiu latach w opozycji, nie mając za sobą gwałtownej wymiany przywództwa, przedstawiacie państwo raczej wizje niż konkretne projekty. W tym sensie nie wygląda to tak dobrze, jak powinno.
Najbardziej podoba mi się to, co zamierzacie zrobić w służbie zdrowia. Podniesienie wydatków z dzisiejszych 4,7 do 6 proc. PKB to oczywista konieczność. Jeśli zrobi się to w kilku krokach, inne pozycje budżetu nie ucierpią. Zresztą wciąż wydawalibyśmy na zdrowie proporcjonalnie mniej publicznych pieniędzy niż przeciętny kraj OECD (6,7 proc. PKB), mniej niż Holendrzy (10,1 proc. PKB), Francuzi (9,0 proc.), Niemcy (8,6 proc.), Amerykanie (8,5 proc.), Brytyjczycy (7,8 proc.), Słoweńcy (6,7 proc.) czy Czesi (6,3 proc.), ale wreszcie odrobinę więcej niż Słowacy (5,7 proc.). Przestalibyśmy się wstydzić, że pod tym względem jesteśmy na szarym końcu.
Przywrócenie opieki lekarskiej i stomatologicznej w szkołach też jest oczywiste. I niezbyt kosztowne. Bo dzieciom ta opieka i tak przysługuje. Po prostu część internistów i stomatologów przeniesie gabinety do szkół.