Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Przyszła zmiana. Ale jaka?

Po wyborach: krajobraz po bitwie

Strategia Jarosława Kaczyńskiego została zrealizowana z żelazną konsekwencją. Strategia Jarosława Kaczyńskiego została zrealizowana z żelazną konsekwencją. Stanisław Kowalczuk / EAST NEWS
Prawo i Sprawiedliwość bierze pełnię władzy w Polsce. Tego można się było spodziewać. Ale wybory przyniosły też sporo zaskoczeń. Oglądamy krajobraz po burzy.
Beata Szydło zapewne dostanie misję utworzenia rządu i zapewne szybko przedstawi gotowy już gabinet.Adam Chełstowski/Forum Beata Szydło zapewne dostanie misję utworzenia rządu i zapewne szybko przedstawi gotowy już gabinet.

Kaczyński przekonał do siebie nieco ponad 37 proc. wyborców, co przy systemie przeliczania głosów na mandaty daje możliwość samodzielnego stworzenia rządu. Po raz pierwszy po 1989 r. mamy więc sytuację, kiedy to jeden człowiek, bo w przypadku PiS partia to jej lider, dostaje w demokratycznych wyborach pełnię władzy. Kaczyński zawsze mówił, jak ważny w państwie jest ośrodek dyspozycji politycznej. Teraz tym ośrodkiem jest on sam, jednoosobowym i rzeczywistym, bo w Prawie i Sprawiedliwości jest co prawda sprawna drużyna, ale innego niż Kaczyński stratega politycznego nie ma. To on wskazał Andrzeja Dudę jako kandydata na prezydenta i, niezależnie od wszystkich po wielekroć omawianych słabości kampanii Bronisława Komorowskiego, wskazał trafnie. To on postawił na Beatę Szydło jako kandydatkę na premiera i to on wziął na siebie cały ciężar finiszu kampanii, kiedy trzeba było albo łagodzić, albo zaostrzać ton, kiedy po prostu potrzebny był prawdziwy lider, a nie opakowania zastępcze. Na wiecach PiS skandowano wprawdzie: Beata, Beata, ale tylko do Jarosława Kaczyńskiego wołano: Jarosław, Polskę zbaw!

Na strategię Kaczyńskiego złożyło się nie tylko trafne wskazanie kampanijnych „awatarów”, ale całego centrum sztabu wyborczego, dowodzonego przez Joachima Brudzińskiego, z żelazną konsekwencją realizującego strategię działania. To także całe lata konsekwentnego dezawuowania rządów Platformy, a zwłaszcza Donalda Tuska jako nieudolnych, niemoralnych, skorumpowanych, uległych czy wręcz służalczych wobec zagranicznych mocodawców, zwłaszcza niemieckich, ale okresowo też rosyjskich.

W tej sprawie sławetny przemysł pogardy, czy wręcz nienawiści, tym razem w wykonaniu prawicy, przeniesiony z Tuska na Komorowskiego, a następnie na Ewę Kopacz, osiągnął swoją doskonałość.

Polityka 44.2015 (3033) z dnia 27.10.2015; Temat z okładki; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Przyszła zmiana. Ale jaka?"
Reklama