Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Komendant główny policji podał się do dymisji. Po 2 miesiącach pracy

Agencja Gazeta
Moja decyzja ma związek z pomawianiem mnie o rzekome przestępstwa, których nie popełniłem – tłumaczył rezygnację ze stanowiska Zbigniew Maj. Decyzja o dymisji zapadła nagle, prawdopodobnie poza komendą główną. Jeszcze w środę po południu komendant planował czwartkowy wyjazd służbowy do Gdańska.

Dokładnie dwa miesiące temu – 11 grudnia 2015 roku – Zbigniew Maj otrzymał nominację na stanowisko komendanta głównego policji. Dziś jego dymisję potwierdził Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. – Będzie rekomendacja dla pani premier, żeby rezygnację przyjąć – powiedział.

W rozmowie z serwisem tvn24.pl Maj powiedział, że decyzja o rezygnacji jest „suwerenna”. – Ma ona związek z pomawianiem mnie o rzekome przestępstwa, których nie popełniłem – dodał.

Według nieoficjalnych informacji chodzi o postępowania policyjne i prokuratorskie (jedno toczy się w Prokuraturze Apelacyjnej w Łodzi), w których jedynie pojawia się nazwisko Maja. Ustępujący komendant nie został nawet w żadnej z tych spraw przesłuchany.

Według informacji POLITYKI jeszcze w środę po południu temat dymisji Maja w komendzie głównej nie istniał. Na godz. 18.30 miał umówione spotkanie z dziennikarzem POLITYKI Piotrem Pytlakowskim. W czwartek miał wyjechać służbowo do Gdańska. Jednak około godz. 16 w środę powiedział Pytlakowskiemu, że pojawiły się „ważne sprawy” i spotkanie z nim odwołał. W czwartek rano już nie odbierał telefonu.

Odwołanie Maja mogło zapaść w trybie opisanym w najnowszym numerze POLITYKI przez Adama Grzeszaka. O wszystkich sprawach kadrowych w najważniejszych instytucjach i spółkach państwowych decyduje trójka najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego: Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński oraz Adam Lipiński.

Reklama