Jeżeli PiS nie ustąpi, to niezależnie od tego, jaki będzie werdykt Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. ustawy naprawczej, dotyczącej Trybunału właśnie, ta stojąca na straży konstytucji i praworządności instytucja zostanie sparaliżowana. – O to właśnie od początku chodziło Jarosławowi Kaczyńskiemu – mówi poseł Borys Budka, były minister sprawiedliwości w rządzie PO. – Trybunał to jedyna instytucja niepodlegająca, na razie, prezesowi. A prezes nie kryje wcale, że chce wprowadzić rewolucyjne zmiany i Trybunał mógłby mu w tym przeszkodzić.
Paraliż Trybunału jest władzy potrzebny, by nikt nie kwestionował konstytucyjności np. ustawy inwigilacyjnej, o prokuraturze czy zmian w Kodeksie postępowania karnego dopuszczających dowody pochodzące z przestępstwa, np. zeznania wymuszone za pomocą szantażu. Jednym słowem, do zmiany ustroju bez zmiany konstytucji. Bo do tego PiS nie ma większości 2/3 w parlamencie. – To, co się dzieje w tej chwili, to taka hybrydowa zmiana ustroju państwa – mówi sędzia Trybunału Stanu dr nauk prawnych Witold Pahl. Przejście od demokracji parlamentarnej do systemu autorytarnego.
PiS się z tym wcale nie kryje, że zmienia ustrój, uważa jednak, że dopiero za ich rządów nastał koniec totalitaryzmu i Polska zmierza w kierunku demokracji, czyli rządów ludu: – Teraz zaczyna się transformacja ustrojowa i stąd taki niesamowity atak opozycji, bo są zagrożone interesy ludzi z tamtej epoki – mówi poseł PiS Stanisław Piotrowicz, peerelowski prokurator. – Suwerenem jest naród, który powierzył parlamentowi w takim składzie jak obecnie stanowienie prawa.