Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

I po kompromisie

Kościół chce zaostrzenia prawa aborcyjnego. PiS biskupom przecież nie odmówi

Jason Corey / Flickr CC by 2.0
Lekceważąc głos episkopatu, Kaczyński naraziłby się śmiertelnie. Polska pod rządami PiS znów więc będzie miała złą prasę na Zachodzie jako kraj poddany ideologii katolickiej i niechętny prawom kobiet.

W trudnej sytuacji stawia nową władzę oświadczenie kierownictwa episkopatu na temat tzw. kompromisu aborcyjnego. Tak potocznie nazywamy od lat przyjęte w formie ustawy dopuszczenie legalnej aborcji w trzech przypadkach. Kiedy ciąża jest wynikiem przestępstwa, kiedy zagraża zdrowiu lub życiu matki albo kiedy płód jest obarczony ciężką wadą.

Kościół zmienia teraz swoje stanowisko. Dołącza do polityków i działaczy nazywanych obrońcami życia, którzy od lat domagają się całkowitego zakazu aborcji, czyli usunięcia trzech wyjątków. Oświadczenie jest formą nacisku na władze, by też zmieniły stanowisko. W końcu Kościół pomógł prezesowi Kaczyńskiemu wygrać wybory i zdobyć niemal całkowitą władzę.

Partia rządząca ma większość w obecnym Sejmie i Senacie. Może przeprowadzić zmianę prawa po myśli biskupów i ruchu pro life. Można się spodziewać, że to zmobilizuje do protestów tę część społeczeństwa, która uważa, że trzy wyjątki należy pozostawić. Bo to i tak drastyczne ograniczenie prawa kobiet do samodzielnych decyzji o tym, kiedy są gotowe do rodzenia i wychowywania dzieci.

W istocie kompromisem nie jest pozostawienie trzech wyjątków, lecz dopuszczenie legalnej możliwości przerwania każdej ciąży po spełnieniu warunków określonych przez prawo.

Taki system obowiązuje np. w Niemczech. Państwo do aborcji zniechęca, ale jej nie zabrania, jeśli warunki zostaną spełnione. W wielu innych krajach Zachodu aborcja jest legalna nawet bez takich warunków. Takie rozwiązanie nie ma dziś w Polsce szerokiego poparcia.

Protesty mogą się jednak spotkać ze zrozumieniem i poparciem, bo całkowity zakaz legalnej aborcji spora część Polaków odbierze jako okrutny.

Reklama