Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Milion na dziecko

Absurdy programu 500+

Można powiedzieć, że w tym roku 500+ sfinansuje poprzednia ekipa rządząca. Zostawiła bowiem następcom potężne zaskórniaki. Ponad 9 mld zł z aukcji na częstotliwości LTE oraz 8 mld w postaci zysku NBP. Problem w tym, że są to zaskórniaki jednorazowe, w przyszłym roku już ich nie będzie. Można powiedzieć, że w tym roku 500+ sfinansuje poprzednia ekipa rządząca. Zostawiła bowiem następcom potężne zaskórniaki. Ponad 9 mld zł z aukcji na częstotliwości LTE oraz 8 mld w postaci zysku NBP. Problem w tym, że są to zaskórniaki jednorazowe, w przyszłym roku już ich nie będzie. Marek Lapis / Forum
Rodzice ruszyli w piątek po 500 zł. Ich tropem do punktów przyjmowania wniosków udali się z ulotkami politycy PiS. Przez trzy miesiące będą utrwalać w wyborcach wiedzę, komu zawdzięczają pieniądze.
Rząd sprawia wrażenie, że daje radę. Gdy coś zacznie szwankować, zapewne obwini samorządy o nieudolność.Zuma Press/Forum Rząd sprawia wrażenie, że daje radę. Gdy coś zacznie szwankować, zapewne obwini samorządy o nieudolność.

Artykuł w wersji audio

Osoby, które chciały załatwić sprawę elektronicznie, nie wychodząc z domu, zmitrężyły często więcej czasu niż ci, którzy woleli postać w kolejce. Mimo to rząd ogłosił sukces. Minister cyfryzacji Anna Streżyńska poinformowała, że do poniedziałku wnioski drogą elektroniczną złożyło 150 tys. osób. Za wszystkie kłopoty w sieci odpowiada rząd, za kolejki, w których rodzice ustawiali się osobiście, gminy.

Dodatkowe wsparcie trafi do 2,7 mln rodzin, obejmując 3,7 mln dzieci. Drugie i kolejne w rodzinie. Pierwsze tylko wtedy, jeśli dochody na członka nie przekraczają 800 zł miesięcznie (1,2 tys. zł w przypadku dzieci niepełnosprawnych). Liczbę dzieci pierwszych, kryterialnych (spełniających te wymogi) ministerstwo rodziny ocenia na 800 tys.; pierwszych gorszych jest grubo ponad milion.

Linia, którą PiS podzieliło polskie dzieci, wydaje się czytelna. Niekoniecznie jednak sprawiedliwa. Na przykład dla samotnej matki, która wychowuje dwoje dzieci, zarabia niewygórowane 2,5 tys. zł miesięcznie, ale starsze dziecko studiuje (a więc skończyło 18 lat) i już stało się niekryterialne. Automatycznie to młodsze, drugie, traktowane jest przez program 500+ jako pierwsze i też mu się nie należy. Rodzina, choć niepełna, nie spełnia kryterium dochodowego. Tysiąc złotych miesięcznie mógłby natomiast wziąć wicepremier Mateusz Morawiecki, były prezes banku, ale także ojciec trójki dzieci. Wicepremier posłucha jednak apelu premier Szydło i z zasiłku nie skorzysta, choć mu się należy. Natomiast wiceminister RPiPS Bartosz Marczuk skorzysta jak najbardziej. Tyle że dwoje z jego piątki dzieci kryteriów nie spełnia. Jedno z powodu dochodów rodziny, najstarsze z racji wieku. Należy mu się więc i tak 1,5 tys. zł miesięcznie.

Dzieci polskie dzielą się obecnie nie tylko na lepsze i gorsze. Spora może być grupa określanych jako „trudno powiedzieć”. Głównie w rodzinach tzw. patchworkowych. W warszawskim ratuszu wyłuskują takie przykłady i o interpretację zwrócą się do ministerstwa. Rozwiedzionej matce z jednym dzieckiem się nie należy, to jasne. Ale jej były mąż zdążył związać się z inną kobietą i też ma z nią dziecko. Dla niego pierwsze dziecko z drugą żoną jest już drugie, czyli kryterialne. Może starać się o 500 zł czy nie?

Programy się zawieszają

Michał G., informatyk, usiadł przy komputerze w piątek (1 kwietnia) o szóstej rano. Złożył wniosek przez e-puap bez większych kłopotów. Mógł to zrobić bez wychodzenia z domu, bo wcześniej już był w urzędzie osobiście, żeby się uwiarygodnić. Takie są procedury z powodów bezpieczeństwa. Rano, gdy zaczęły pracować urzędy, system się zawiesił. Podobnie jak elektroniczny kanał w ZUS.

Internauci na forach informowali się, że zawodzą nawet systemy bankowe. Żeby uniknąć kolejek, ministerstwo zachęcało do skorzystania z tej możliwości osoby mające konto i obeznane z bankowością elektroniczną. Choć niekoniecznie pierwszego dnia – prosili urzędnicy, czując pismo nosem.

Pierwsze doniesienie na ataki hakerów trafiło do prokuratury, zanim jeszcze program 500+ wystartował. Oszuści uruchomili w internecie serwis pod adresem łudząco podobnym do serwisu Ministerstwa Rodziny, proponując pomoc za drobną opłatę przy wypełnianiu wniosku o zasiłek. Nie chodziło jednak o wyłudzenie opłaty, ale danych umożliwiających dobranie się do bankowego konta klienta. Chętnych do przechwycenia nie tylko 500 zł, ale wszystkich znajdujących się na koncie pieniędzy, z pewnością będzie więcej. Takiej okazji łowienia naiwnych i nieostrożnych hakerzy jeszcze nie mieli. Pojawią się maile z prośbą o weryfikację numeru konta, które stanowczo należy ignorować. Nie można nawet podawać numeru telefonu, może służyć do przesyłania kosztownych esemesów.

W Zambrowie na Podlasiu tłumek pod mopsem (miejski ośrodek pomocy społecznej), gdzie przyjmują wnioski o zasiłek, zgromadził się pierwszego dnia na długo, zanim urząd otwarto. Większość rodziców woli wniosek złożyć osobiście.

W przypadku programu 500+ niechęć do kontaktowania się z urzędem sposobami bardziej nowoczesnymi okazuje się jak najbardziej zrozumiała. – We wnioskach wysłanych drogą elektroniczną znajdujemy sporo błędów – stwierdza Kazimierz Dąbrowski, burmistrz Zambrowa. – Trzeba będzie prosić zainteresowanych o osobisty kontakt z urzędem, wypłata pieniędzy może się opóźnić. Sporo osób z Podlasia pracuje za granicą.

Urzędnicy wobec nowoczesności też są nieufni. W gminach powiatu Biała Podlaska wnioski przyjmuje się na papierze – informuje starosta Sławomir Snarski. Dopiero potem zostaną wklepane do komputera i pracownicy zaczną je weryfikować za pomocą informatycznego systemu emp@atia. Pierwszego dnia się bali. Z emp@tią ośrodki pomocy społecznej są już obeznane. Służy do weryfikacji wniosków o zasiłki i bywa, że się zawiesza. Więc teraz, gdy interesantów jest ponad dwa razy więcej, niż przewidywali twórcy systemu, wolą nie ryzykować. Próbują sobie radzić bez emp@tii, choć Bartosz Marczuk przekonywał, że system jest w stanie przyjąć 3–4 wnioski na sekundę.

W warszawskim ratuszu pogodzili nieufność do emp@tii z nowoczesnością za pomocą „kreatora”. Zainteresowanym podpowiada, jak wypełnić formularz, urzędnikom oszczędza czas na wklepywanie danych. – Papierowe wnioski opatrujemy kodem kreskowym – tłumaczy wiceprezydent Włodzimierz Paszyński. – Dzięki temu urzędnicy nie będą musieli ich wklepywać, wystarczy przejechać czytnikiem i wniosek jest w komputerze.

Systemy nie współpracują

W pierwszych dniach gminy (to one wypłacą pieniądze i odpowiadają za realizację programu 500+) bały się tylko jednego. Że jak media pokażą gdzieś kolejkę, to politycy PiS, którzy busami rozjechali się po kraju, natychmiast skorzystają z okazji, by wskazać na nieudolność samorządowców. Oburzyć się, że rząd spełnił obietnice wyborcze, dał pieniądze, a gminy nawet nie potrafią ich szybko przekazać polskim rodzinom. Dlatego, zwłaszcza duże miasta, w których prezydenci związani są z PO, zrobiły wszystko, żeby kolejek nie było. Kłopoty mogą się zacząć, kiedy wnioski trzeba będzie zweryfikować. Emp@tia, jeśli nawet się nie zawiesi, temu nie podoła. To nie samorządy odpowiedzialne są za informatyzację urzędów centralnych, ale to one będą winne. Uwzględniając oczywiście winę Tuska, o której już przebąkują rządzący. System kupiła poprzednia ekipa, tyle że przeznaczony był do innych zadań.

Joanna Karczewska, informatyczka, specjalistka od bezpieczeństwa informacji, już na kilka tygodni przed startem 500+ alarmowała o sposobach, jakich mogą użyć hakerzy, aby przechwycić pieniądze. Teraz testuje emp@tię i jest pełna obaw. – Systemy informatyczne ze sobą nie współpracują – kwituje. – Z weryfikacją wniosków drogą elektroniczną będą kłopoty.

Najpierw trzeba sprawdzić, czy dziecko w ogóle się urodziło. Wystarczyłoby, gdyby emp@tia współpracowała z informatycznym systemem Źródło, czyli rejestrem PESEL. Łączność może jednak szwankować, więc gminy na wszelki wypadek proszą o akty urodzenia. Ludzie się złoszczą. Niektóre wnioski przesłane elektronicznie za pośrednictwem banków mogą zostać przez emp@tię zwrócone – ostrzega Karczewska, która wykryła w systemie kolejny błąd. Chodzi o osoby mające nietypowe (w rozumieniu emp@tii) adresy. Czyli np. plac albo aleję, emp@tia akceptuje tylko ulice, nietypowe odrzuca. Systemy bankowe nie mają z tym problemu.

Gminy na weryfikację wniosków mają trzy miesiące. Do programu trzeba było zatrudnić dodatkowych ludzi; nie ma mowy, by obiecane przez rząd 2 proc. wystarczyło na ich opłacenie. Gorzej, że może nie starczyć pieniędzy dla samych beneficjentów. Liczbę dzieci kryterialnych w Warszawie resort oszacował na około 80 tys. i na tyle ratusz dostanie pieniądze – 380 mln zł. – My oceniamy, że może się zgłosić nawet 150 tys. – obawia się wiceprezydent Paszyński. Jeśli nie dostaniemy dla nich pieniędzy, wstrzymamy wypłaty. Burmistrzowi Zambrowa rządowych pieniędzy wystarczy dokładnie dla 1970 dzieci, wniosków spodziewa się co najmniej 2 tys. Łatwo wyobrazić sobie, na kogo posypią się przekleństwa tych, którzy nie dostaną pieniędzy.

A tymczasem pojawiają się kolejne związane z programem 500+ wydatki, do sfinansowania których rząd się nie poczuwa. – Dostaliśmy właśnie pismo od wojewody, że za weryfikację wniosków osób pracujących za granicą również nie mamy co liczyć na pieniądze – dziwi się samorządowiec z urzędu marszałkowskiego w Krakowie. Jak sprawdzimy zarobki kogoś, kto mieszka w Londynie i twierdzi, że jego dziecku należy się 500 zł, bo spełnia kryteria dochodowe?

Gdzie są pieniądze?

Rząd sprawia wrażenie, że daje radę. Gdy coś zacznie szwankować, zapewne obwini samorządy o nieudolność. Urzędy marszałkowskie, starostwa i gminy są opanowane przez opozycję, PiS nie ukrywa, że zamierza tę sytuację zmienić. Żeby się udało, najpierw trzeba wyborców do władz lokalnych zniechęcić. Program 500+ doskonale się do tego nadaje. Zwłaszcza gdy samorządom zleci się o wiele więcej zadań, niż da na nie pieniędzy.

PiS zapomniało, jak obwiniało Tuska, że zadłuża Polskę bardziej niż Gierek, bo państwo wydaje ponad miarę. Teraz najwyraźniej miara się zmieniła, bo niepokryte dochodami wydatki rosną w tempie wcześniej niespotykanym. Program 500+ tylko w tym roku będzie kosztować ponad 17 mld zł, w 2017 r. wydatek zwiększy się do 23 mld zł. Wbrew temu, co zapowiadała Beata Szydło w kampanii wyborczej – nie wystarczy dobrze rządzić, żeby pieniądze się znalazły. Na razie nowy rząd dochodów państwa w znaczący sposób nie powiększył. Minister finansów, choć zapewnia, że pieniądze będą, na razie nawet nie przygotował projektu ustawy z nowym podatkiem dla sieci handlowych.

Można powiedzieć, że w tym roku 500+ sfinansuje poprzednia ekipa rządząca. Zostawiła bowiem następcom potężne zaskórniaki. Ponad 9 mld zł z aukcji na częstotliwości LTE oraz 8 mld w postaci zysku NBP. Problem w tym, że są to zaskórniaki jednorazowe, w przyszłym roku już ich nie będzie. Zapewnienia rządu, że pieniądze muszą się znaleźć, na razie nie mają pokrycia w faktach.

Stąd spekulacje ekonomistów, że PiS znów ucieknie się do działań niestandardowych. Niszczących finanse państwa, ale niebudzących emocji wyborców. Np. sięgnie po 20 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej przeznaczonych na dopłaty do przyszłych emerytur. Albo do rezerw NBP, gdy skończy się kadencja prezesa Marka Belki i zastąpi go nominat partii rządzącej. Bo z nowych podatków na wszystkie obietnice nie wystarczy. PiS na konto dzieci lepszych, ale także gorszych, zaciąga dziś potężne długi.

Rząd oblicza, że dzięki programowi 500+ w Polsce urodzi się dodatkowo 175 tys. dzieci w ciągu 10 lat, znaczy średnio 17 tys. rocznie. Jeśli w tym roku program pochłonie równe 17 mld zł, to znaczy, że jedno dodatkowe dziecko będzie kosztowało podatników 1 mln zł. W następnych latach jeszcze drożej, zapewne ok. 1,5 mln zł. Naprawdę, piękny program.

Polityka 15.2016 (3054) z dnia 05.04.2016; Temat tygodnia; s. 17
Oryginalny tytuł tekstu: "Milion na dziecko"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną