Co zakłada tzw. duża ustawa medialna? Czabański: Wszyscy muszą złożyć się na media
Jacek Żakowski: – Zaprosiłem pana, ponieważ jest pan twarzą projektu trzech ustaw medialnych, które zostały wczoraj złożone w Sejmie.
Krzysztof Czabański: – Tak zostałem nazwany przez media, ale inicjatorami prac nad tą ustawą byli latem ubiegłego roku inni posłowie – Joanna Lichocka, Jarosław Sellin, Elżbieta Kruk.
To była grupa inicjatywna. Ale kto tę ustawę przygotował?
Ideę ustawy przygotowała ta grupa, później wzięli się do roboty eksperci, pracując m.in. nad sposobem finansowania, który oznacza obniżenie opłat abonamentowych...
... dla tych, którzy płacą. A wprowadza opłatę dla tej większości, która nie płaciła.
Nie płacili, łamiąc prawo. Miejmy tego świadomość. A nowy system polega na tym, że mamy nadzieję, że on będzie powszechną składką, sprawiedliwą. Żeby wszyscy obywatele partycypowali w utrzymywaniu mediów publicznych, które mają być dla nich. Media publiczne zawsze odgrywały rolę mecenasa kultury w Polsce. Współfinansowały wydarzenia kulturalne, musimy do tego wrócić, a za tym muszą iść pieniądze. Pan wie o tym doskonale, bo pisuje pan teksty wokół tych rzeczy w tygodniku POLITYKA.
Cieszę się, że pan minister jest naszym czytelnikiem.
Ale krytycznym.
Dzięki Bogu. Dla mnie ta ustawa ma dwie słabości. Pierwsza słabość, że to jest jednak bardzo XX-wieczna ustawa. W takim sensie, że ona nie pamięta o istnieniu internetu, nie przewiduje stworzenia portalu mediów publicznych.
Myli się pan. Rzeczywiście nie ma tam dosłownego zapisu o portalu, ale jest zapis o możliwości tworzenia pewnych przedsięwzięć wspólnych przez media. W momencie odbudowy fundamentów finansowych mediów to pozwoli na działania programowe, jeśli będzie taka chęć.