Obwieszczony z udziałem prezesa Kaczyńskiego zamiar powołania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji uważam za najistotniejsze obok programu 500+ przedsięwzięcie polityczne Prawa i Sprawiedliwości.
Powołanie komisji weryfikacyjnej ma wywołać nową dynamikę polityczną, która zapewni PiS zwycięstwo w wyborach samorządowych, a zwłaszcza w metropoliach – ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy. Nie wiadomo, jak ostatecznie ma ona wyglądać, ale z komunikatu Ministerstwa Sprawiedliwości można wyczytać trzy zamiary. Zamiar pierwszy to naprawienie oczywistych krzywd i zdelegalizowanie oczywistych nieprawości. Afery były – nie ma tu dwóch zdań.
Zamiar drugi to – w związku z zapowiedzianym jawnym trybem pracy komisji – rozpoczęcie wieloaktowego spektaklu politycznego, polegającego na przypiekaniu prezydentów metropolii, ze szczególnym uwzględnieniem Hanny Gronkiewicz-Waltz. Zamiar trzeci przepełnia specyficzna pisowska finezja. Polega on na tym, by komisję powołać i skonstruować w sposób możliwie najbardziej sprzeczny z porządkiem konstytucyjnym i ładem prawnym III RP. Jest to działanie celowe.
Zamiar pierwszy można tylko poprzeć. Jeśli chodzi o zamiar drugi, to kłopot polityczno-personalny ma Platforma Obywatelska. Pani prezydent Warszawy nie jest Donaldem Tuskiem i wielce prawdopodobne, że postawiona przed komisją mocno się pogubi z wiadomymi konsekwencjami dla wizerunku swojej partii, której jest twarzą w Warszawie. Nowe kierownictwo PO stoi przed odpowiedzią na pytanie: czy ta placówka w ogóle jest do obrony?
Zamiar trzeci jest kłopotem dla wszystkich, którzy przeciwstawiają się demontażowi przez PiS państwa prawa. Na razie ci, którzy mówią, śpiewają do melodii wygrywanej przez prezesa Kaczyńskiego.