Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Putin rozpycha się militarnie na Bałtyku, wykorzystując uśpioną czujność Amerykanów

Rosyjska korweta Mirazh Rosyjska korweta Mirazh Osman Orsal / Forum
Lotniskowiec na Morzu Śródziemnym, Iskandery w Kaliningradzie, korwety rakietowe na Bałtyku – Rosja rozpycha się militarnie u granic NATO.

Rosjanie spojrzeli w kalendarz i spostrzegli kilkumiesięczną lukę – czas, kiedy Ameryka zbyt jest pochłonięta sama sobą, by reagować na wydarzenia niezagrażające jej bezpośrednio. Dobrze też wiedzą, że nie zawsze jest w stanie zareagować, nawet gdyby chciała, bo zwyczajnie nie dysponuje dostępnymi środkami. Dlatego właśnie teraz zdecydowali się na kroki, które w „normalnej” sytuacji wywołałyby znacznie ostrzejszą reakcję.

W nocy z poniedziałku na wtorek na Morze Śródziemne wpłynęły okręty rosyjskiej grupy lotniskowcowej, wysłanej w morze na tak daleką misję po raz pierwszy w historii. Oficjalnie dla wsparcia operacji lotniczych w Syrii. W podtekście – by zagrać na nosie Amerykanom, którzy choć mają dziesięć razy więcej lotniskowców – bo Rosja ma ten jeden, jedyny – akurat teraz na Morzu Śródziemnym nie mają żadnego.

Najbliżej jest USS Dwight D. Eisenhower operujący w Zatoce Perskiej, USS Ronald Reagan jest w misji na Zachodnim Pacyfiku, USS George Washington pomaga po przejściu huraganu na Karaibach, reszta stoi w bazach, przygotowując się do operacji lub przechodząc remonty. I właśnie w tym czasie, dymiąc niczym wulkan (rosyjski lotniskowiec nie ma napędu atomowego), Admirał Floty Kuzniecow i towarzyszące mu okręty przeszły demonstracyjne trasą z Siewieromorska pod Murmańskiem przez Morze Norweskie i Północne, kanał La Manche, Biskaje i Cieśninę Gibraltarską, wszędzie przyciągając uwagę floty i lotnictwa państw NATO.

Lotniskowiec Kuzniecow

W ostatniej chwili udało się uniknąć skandalu, jakim mógł być postój na tankowanie i uzupełnienie zapasów wody w hiszpańskiej eksklawie Ceuta, naprzeciw Gibraltaru.

Reklama