Marcin Kołodziejczyk
22 listopada 2016
Jezus Królem Polski
Polska nie z tego świata
Od soboty Królem Polski jest Jezus Chrystus. Prezydentem pozostaje Andrzej Duda.
Rano w Krakowie deszcz i zimno. Jednak wśród pielgrzymów rozradowanie – wreszcie w Polsce świat widzialny łączy się w całość z niewidzialnym, czyli polityka świecka nabiera cech boskich. W skrócie: Jezus pokieruje ziemskimi pomocnikami z partii rządzącej i wspólnie ocalą Polskę przed kataklizmem.
Cud rządów PiS
Nadciąga bowiem kataklizm nienazwany, ale wiadomo, że będzie stokroć gorszy od potopu biblijnego. Dla Polski Bóg przewidział ratunek – jeśli Polska uzna Chrystusa Królem i Panem, przetrwa nienaruszona.
Rano w Krakowie deszcz i zimno. Jednak wśród pielgrzymów rozradowanie – wreszcie w Polsce świat widzialny łączy się w całość z niewidzialnym, czyli polityka świecka nabiera cech boskich. W skrócie: Jezus pokieruje ziemskimi pomocnikami z partii rządzącej i wspólnie ocalą Polskę przed kataklizmem. Cud rządów PiS Nadciąga bowiem kataklizm nienazwany, ale wiadomo, że będzie stokroć gorszy od potopu biblijnego. Dla Polski Bóg przewidział ratunek – jeśli Polska uzna Chrystusa Królem i Panem, przetrwa nienaruszona. Powiedział tak sam Jezus Chrystus, gdy przed 80 laty objawił się Rozalii Celakównie, pielęgniarce z krakowskiego szpitala. Lecz postawił warunek: ma być uznany królem oficjalnie, podczas ogólnopolskiej uroczystości z udziałem rządu polskiego. W sobotę przeznaczenie ma się dopełnić – wierni wysiadają z autokarów, nadchodzą od dworców kolejowych, parkują samochody, gdzie się da – w łagiewnickiej świątyni Pan Jezus zostanie Królem Rzeczpospolitej. Uznać Jego panowanie przyjadą prezydent Andrzej Duda oraz premier Beata Szydło. Idzie kilkadziesiąt tysięcy ludzi poważnych i podniosłych, głównie starszych i w sile wieku, ubranych po cywilnemu. Połyskują w tłumie szkarłatem peleryny rycerzy chrystusowych i nawet sarmackie kontusze. Idą w skupieniu, nie dają się naciągać na rozmowy o sensie i znaczeniu intronizacji. Nieliczni tylko radują się głośno, dziękując Bogu, że taka masa cudów dzieje się ostatnio w naszym kraju. Za pierwszy cud, czego nie kryją, uważają dojście Prawa i Sprawiedliwości do władzy. Bez pierwszego cudu nie byłoby drugiego – wyniesienie Jezusa Chrystusa na Polski Tron również jest cudowne. I nieważne, że najwyżsi rangą księża nie używali słowa „intronizacja” i tłumaczyli wiernym, że chodzi tylko o związany z 1050. rocznicą Chrztu Polski „Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana”. Dla Narodu ciągnącego do Łagiewnik sprawa jest jasna: Polska ma Króla w Niebie. Służebnica Boża Rozalia Celakówna, góralka ze wsi Jachówka, zmarła w 1944 r. w wieku 43 lat z powodu anginy. Ze względu na słabe zdrowie musiała kilkanaście lat wcześniej opuścić zakon klarysek i została pielęgniarką na oddziałach okulistycznym i wenerologicznym szpitala św. Łazarza w Krakowie. Źródła podają, że wizje religijne miewała często, także w czasie pracy; wiele wycierpiała od spowiedników, którzy nie poznawali się na jej mistycyzmie. Rozalii zdarzało się palić zapiski z wizjami, a potem odtwarzać je z pamięci. Podobno „umiłowała cierpienie do granic możliwości”, zaś jej wiara w Boga była pozbawiona wątpliwości, pozamyślowa. Pisała: „będę posłuszna Ojcu memu we wszystkim ślepo, bez rozumowania”. Najważniejsze objawienie – skutkujące w 2016 r. oficjalnym ogłoszeniem panowania Jezusa Chrystusa nad Rzeczpospolitą Polską w kościelno-państwowej unii światów – miała Rozalia Celakówna w 1937 r. Wówczas Pan Jezus powiedział: „jest ratunek dla Polski, jeżeli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez intronizację”. Wołanie o intronizację Po wojnie i kilku zmianach ustrojowych idea Polski jako Monarchii Bożej powróciła w 1996 r. – działające w wolnej Polsce świeckie organizacje chcące intronizacji Jezusa dopominały się uznania Celakówny za błogosławioną. Kościół oficjalnie przyglądał się wizjom Rozalii, wszczęto procedury beatyfikacyjne. W kolejnych latach obwoływano Pana Jezusa polskim królem z dużą częstością: kilka razy w Częstochowie, po razie w Świebodzinie, Koluszkach, Rabce, Kielcach oraz w Krakowie. Jednak nie o to Mu chodziło – Pan Jezus, kiedy przyszedł do Rozalii Celakówny, domagał się konkretnej uroczystości z udziałem rządu. W 2006 r. cała Polska usłyszała wołanie o intronizację Chrystusa z trybuny sejmowej – wołał nieżyjący już poseł PiS Artur Górski. Gotowy był projekt uchwały o uznaniu panowania Pana Jezusa nad Polską, zgłoszony przez 46 posłów z LPR, PiS i PSL. Jednak świat namacalny ze światem nadprzyrodzonym nie były jeszcze wówczas jednią – realiści, wśród nich wysoko postawieni księża, projekt chrystusowej ustawy obśmiali, mówiąc nawet o „próbie zapisania Jezusa do partii”. Ezoteryści natomiast mówili i pisali o haniebnym sądzie nad Jezusem w polskim parlamencie, o diable, masonerii i narodowościach zwyczajowo podejrzewanych o spisek antypolski. Silnym zwolennikiem Chrystusa jako Króla Polski był w 2006 r. Antoni Macierewicz – wtedy podsekretarz stanu w MON i szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Rządziła koalicja PiS, ale brakowało większości parlamentarnej. Wierni zebrani na polu pod Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach są w większości zgodni co do tego, że dzieje się tu misterium. Mówią o uldze, jaka wypełnia ich serca na myśl o królowaniu Jezusa Chrystusa nad zbolałym krajem. Wystarczy teraz, że rządzący będą kierować się prawem bożym, a Polska uniknie zawieruchy; odstąpią od niej antykościelni zachodnioeuropejczycy, którzy u siebie dawno Jezusa zdetronizowali i teraz zalewają ich fale arabskich Hunów. Prawo ludzkie jest ułomne w porównaniu z Bożym – prostym, dziesięciopunktowym kodeksem czynów prawych. Dodatkowo, jak wyjaśniał świętej pamięci ks. Tadeusz Kiersztyn – legendarna postać polskich ruchów intronizacyjnych i najbardziej znany animator Najświętszego Serca Pana Jezusa – intronizacja Chrystusa w Polsce lepiej niż woda święcona ujawni zdrajców Polski. Tadeusz Kiersztyn zginął w 2012 r. w wypadku samochodowym na zakopiance. Był jezuitą, ale został z zakonu wydalony za niesubordynację – zbyt energicznie działał na rzecz intronizacji Chrystusa na Króla Polski, zabiegał nawet, aby ulica pod jego domem nosiła imię Rozalii Celakówny. Winę za odchodzenie Polski od Pana Boga przypisywał masonom oraz izmom: faszyzmowi, komunizmowi i liberalizmowi. W internecie wyjaśniał zawiłości intronizacji. Na przykład pytanie: czy intronizowane będzie Serce Jezusa, czy Jego Osoba? Odpowiedź: intronizacja serca byłaby nielogiczna, ponieważ tak jak nie koronuje się umysłu, tylko głowę, tak analogicznie intronizować można Całą Osobę, a nie Jej Część. Dzień radosny Poprzez swój stosunek do królowania Jezusa w Polsce opowiadasz się albo za Nim, albo za Lucyferem – trzeciej opcji nie ma, jest tylko próżnia, mawiał ks. Kiersztyn, którego zwolennicy panowania Chrystusa ciepło wspominają. Dlatego też, przestrzegają niektórzy zebrani pod Świątynią Miłosierdzia, należy być czujnym, bo rogaty też czuwa, gotów zapładniać umysły złem. Dzień jest radosny, a padający deszcz pochodzi od diabła. Albo od Boga i służy sprawdzeniu szczerości intencji wśród osób intronizujących Chrystusa na Króla Polski. Wśród obecnych są ludzie, którzy już wcześniej – nie dowierzając do końca w uznanie Króla i Pana przez rząd Polski – prywatnie intronizowali w domach i rodzinach oraz poprzez wspólnoty internetowe. Szczegółowe wskazówki podawało Stowarzyszenie „Róża”, zrzeszające „Przyjaciół Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny” i od dawna uznające Chrystusa za Króla Polski oraz „pełniące służbę przy Jego tronie”. Na forach „Róży” wierni dzielili się doznaniami duchowymi po obwołaniu Chrystusa królem w swoich domach, kolejne wpisy eskalowały uniesienie (zapis oryginalny): od „Jestem lekkim pyłkiem i liściem na wietrze”, przez „tak bym chciała, żeby Intronizacja się dokonała od najwyższych szczebli władzy począwszy, a skończywszy na nas najmniejszych, tylko tak Polska będzie NORMALNYM państwem (…) wierzę, że Polska w Bożych planach ma być tym murem obronnym dla reszty Europy”, poprzez „moim TATUSIEM jest BÓG STWÓRCA, KRÓL POLSKI – CHWAŁA BOGU WSZECHMOGĄCEMU KRÓLOWI POLSKI”, aż po „to nie figurę postawimy nad Narodem ale… ŻYWEGO BOGA, który będzie oczekiwał naszej współpracy w tej przebudowie narodu i państwa”. Na innych forach intronizacyjnych zastanawiano się nad praktycznymi aspektami nowej polskiej rzeczywistości: ktoś pytał, czy czirliderki „będą mogły po intronizacji nadal występować w takich skąpych strojach podnosząc tak wysoko dolne kończyny, że między nimi zostaje kilka centymetrów zasłaniającego materiału…”. Ktoś odpowiadał, że intronizacja nie oznacza cofnięcia ludziom wolnej woli i wprowadzenia „policji szariatowej”. Prezydent wielkiej wiary Jest, jest! – faluje nagle z radością tłum pod kościołem. Podobno przybył właśnie na mszę świętą spóźniony prezydent Andrzej Duda z Mamą (choć bez Małżonki), ministrem sprawiedliwości i zarazem prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobrą i ministrem środowiska Janem Szyszką. Mszę na chwilę przerwano i cały kościół bije prezydentowi brawo. Nie wiadomo tylko, dlaczego nie przybyła premier Szydło. Miała być – mówią ludzie. Wszyscy tutaj wiedzą, że prezydent jest człowiekiem wielkiej wiary, cała rodzina wierząca – w październikowym wydaniu salezjańskiego czasopisma „Don Bosco” zamieszczono wywiad z rodzicami prezydenta Dudy. Mama prezydenta mówiła, że przed 30 laty przyśnił jej się różaniec rozumiany jako skarb chroniący ją przed niebezpieczeństwem oraz że syn jako młody człowiek nie uchylał się od odmawiania różańca. Rokrocznie w październiku – miesiącu różańcowym – państwo Dudowie odmawiali różaniec całą rodziną, codziennie. Ale ważniejsze dla wiernych tu i teraz jest coś innego: oto dopełniła się wizja Rozalii Celakówny – władza świecka uznaje Chrystusa Królem Polski, tak jak On sam chciał. Prezydent Duda nie przemawia w świątyni. Zostawia tylko prezent – piszą następnego dnia gazety – ozdobną księgę z ewangeliami. Nad Kraków-Łagiewniki wychodzi słońce – dosłownie. Nie ma wśród obecnych dwuznaczności pomiędzy Jezusem Chrystusem, który sam mówił, że „Jego Królestwo nie jest z tego świata”, a współczesną Polską z konkretem jej położenia geograficznego oraz parlamentarnego ustroju demokratycznego, w której ten sam Jezus Chrystus panuje jako Król, mając wpływ na życie społeczne, polityczne oraz na prawodawstwo. Jeśli ktoś w łagiewnickiej gromadzie odczuwa tę dychotomię – nie zdradza się ani słowem. Diabeł pyta jedynie przez swojego człowieka na Rynku – człowieka o wyglądzie krakowskiego artysty, który nie brał udziału w intronizacji – kto teraz po czyjej prawicy będzie u nas zasiadał? Człowiek ten jest jednak pijany. Po zakończonych u
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.