Rano w Krakowie deszcz i zimno. Jednak wśród pielgrzymów rozradowanie – wreszcie w Polsce świat widzialny łączy się w całość z niewidzialnym, czyli polityka świecka nabiera cech boskich. W skrócie: Jezus pokieruje ziemskimi pomocnikami z partii rządzącej i wspólnie ocalą Polskę przed kataklizmem.
Cud rządów PiS
Nadciąga bowiem kataklizm nienazwany, ale wiadomo, że będzie stokroć gorszy od potopu biblijnego. Dla Polski Bóg przewidział ratunek – jeśli Polska uzna Chrystusa Królem i Panem, przetrwa nienaruszona. Powiedział tak sam Jezus Chrystus, gdy przed 80 laty objawił się Rozalii Celakównie, pielęgniarce z krakowskiego szpitala. Lecz postawił warunek: ma być uznany królem oficjalnie, podczas ogólnopolskiej uroczystości z udziałem rządu polskiego.
W sobotę przeznaczenie ma się dopełnić – wierni wysiadają z autokarów, nadchodzą od dworców kolejowych, parkują samochody, gdzie się da – w łagiewnickiej świątyni Pan Jezus zostanie Królem Rzeczpospolitej. Uznać Jego panowanie przyjadą prezydent Andrzej Duda oraz premier Beata Szydło. Idzie kilkadziesiąt tysięcy ludzi poważnych i podniosłych, głównie starszych i w sile wieku, ubranych po cywilnemu. Połyskują w tłumie szkarłatem peleryny rycerzy chrystusowych i nawet sarmackie kontusze. Idą w skupieniu, nie dają się naciągać na rozmowy o sensie i znaczeniu intronizacji. Nieliczni tylko radują się głośno, dziękując Bogu, że taka masa cudów dzieje się ostatnio w naszym kraju.
Za pierwszy cud, czego nie kryją, uważają dojście Prawa i Sprawiedliwości do władzy.
Bez pierwszego cudu nie byłoby drugiego – wyniesienie Jezusa Chrystusa na Polski Tron również jest cudowne. I nieważne, że najwyżsi rangą księża nie używali słowa „intronizacja” i tłumaczyli wiernym, że chodzi tylko o związany z 1050.