Władza PiS ma dwa oblicza. Pierwsze to surowa twarz rewolucjonisty, sanatora i inkwizytora, który z żelazną konsekwencją i makiaweliczną zręcznością przeprowadza plan całkowitego przejęcia państwa i jego instytucji. Ale spod tej maski wyłania się inne, wstydliwe oblicze: niekompetentnego, nieudolnego bałaganiarza, który nie ma spójnego, długofalowego programu, działa bez namysłu, zmienia zdanie między ranem a wieczorem; nie zgadzają mu się budżetowe rachunki i to o grube miliardy. Okazało się, że jednoosobowa władza prezesa Kaczyńskiego, tak imponująca dla wielu, ma swoje limity wydolnościowe, nie ogarnia całej złożoności państwowego organizmu, a nawet gdyby ogarniała, nie jest powiedziane, czy byłoby to lepsze. Chaotyczni, nieudolni w konkretnych sprawach kraju rewolucjoniści to mieszanka prawdziwie wybuchowa. Wyrządzają szkody – zwłaszcza ustrojowe – płynące dokładnie z ich intencji, ale też powodują wielkie straty swoim niedbalstwem, ideologicznym zacietrzewieniem, kuriozalnymi wypowiedziami, ekonomicznym dyletanctwem, nieznajomością międzynarodowych realiów. Z takim zjawiskiem mamy właśnie do czynienia.
Poniżej przedstawiamy, zbiorowym piórem naszych dziennikarzy, redakcyjnych specjalistów w różnych dziedzinach, stan chaosu, jaki powstał i pogłębia się za sprawą władzy PiS w najbardziej newralgicznych miejscach społecznego życia.
Walczące księstwa
Chaos w gospodarce ma dziś wiele przyczyn. Pierwsza to nadmiar ośrodków władzy. Bo z jednej strony jest pani premier, której faktyczna władza jest jednak niewielka, z drugiej centrala PiS, skąd wychodzą instrukcje, nominacje i połajanki. To usankcjonowało podwójną naturę władzy: jedną pochodzącą z formalnie zajmowanych stanowisk, drugą z pozycji politycznej i aktualnych nastrojów prezesa PiS.