Troje sędziów Sądu Najwyższego odrzuciło kasację Prokuratora Generalnego od wyroku sądu niższej instancji zakazującego wydania reżysera. Wtedy przeważył argument, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Polańskim, a kara, która mu groziła, została wykonana z nawiązką.
Sąd okręgowy podzielił też obawy, że proces w Stanach Zjednoczonych mógłby teraz odbywać się z naruszeniem bezstronności.
Niefrasobliwa kasacja Zbigniewa Ziobry ws. Polańskiego
Zbigniew Ziobro osobiście podważył wtedy w mediach decyzję sądu. Skupiał się na jednym wątku: że Polańskiego nie można usprawiedliwiać i traktować inaczej tylko dlatego, iż jest on osobą znaną. Słynna stała się analiza ministra, że „gdyby to był przysłowiowy Kowalski – nauczyciel, lekarz, hydraulik, malarz – to z każdego kraju już dawno zostałby deportowany do Stanów Zjednoczonych”. Podobnie jak jego uwaga – z brzydkim podtekstem – że „są pewne przestępstwa, z których nie można się wykupić”.
Teraz Sąd Najwyższy wskazał, że wbrew sugestiom Prokuratora Generalnego werdykt niższej instancji zapadł zgodnie z procedurami i o żadnym rażącym naruszeniu prawa podczas orzekania nie ma mowy. Oczywiście sędziowie SN badali teraz jedynie prawidłowość kwestionowanego rozstrzygnięcia o odmowie ekstradycji, a nie meritum oskarżenia sprzed lat.
Tym bardziej znamienne, że w uzasadnieniu wytknęli prokuraturze szkolne wręcz błędy. Tak można bowiem interpretować uwagę, że przed sądem „nie wystarczy przedstawienie odmiennego poglądu czy wątpliwości”. Jest przecież jasne, że na swoje tezy przed sądem trzeba mieć dowody i podstawy prawne.
Niefrasobliwość sygnowanej przez Ziobrę kasacji może wynikać z prawniczego dyletanctwa połączonego z ideologicznym zaperzeniem. Byłoby to kompromitujące.
Posunięcia Ziobry mogą być jednak również efektem bezczelności połączonej z polityczną kalkulacją. Niewykluczone bowiem, że minister/prokurator/polityk liczy na to, że nakręcanie wrogich elitom nastrojów się teraz w Polsce opłaci. A Polański się do tego idealnie nadaje z racji swojej pozycji artystycznej, finansowej, a wreszcie pochodzenia. To jest też żenujące, ale przede wszystkim smutne i potwornie groźne.
Znamienne przy tym, że ledwie w ciągu ostatniego tygodnia sędziowie aż dwukrotnie musieli przywołać urząd Zbigniewa Ziobry do porządku w podobnych w istocie sprawach (zatrzymanie i próba aresztowania Józefa Piniora ma wszak wiele wspólnego z postępowaniem wobec Romana Polańskiego). Pięknie świadczy to o sędziach, źle o prokuratorach. O Zbigniewie Ziobrze od początku niczego dobrego nie dało się powiedzieć.
PS Przepraszam Pana Romana Polańskiego za zestawienie go w tytule ze Zbigniewem Ziobrą.