Szczujnia codzienna
Nie reagujmy na materiały w „Wiadomościach”. Pisowska postprawda nie zasługuje na komentarz
Tym razem pseudoinformacyjny materiał zmontowano wokół tezy politycznej posła Jarosława Kaczyńskiego o „próbie puczu”.
Widz dowiaduje się, że opozycja szykuje się do kolejnej próby „destabilizacji państwa”, a wszystko po to, by Polska nie miała uchwalonego budżetu.
Tezę propagandową wspierają prorządowi komentatorzy. Innych się nie zaprasza. Własny wkład reporterów „Wiadomości” polegał na podrzuceniu sugestii, że wypadki w Sejmie są też wynikiem „ostrej rywalizacji” liderów PO i Nowoczesnej.
Ten „informacjopodobny” produkt, okraszony świątecznymi frazesami prezydenta Dudy, w istocie potęguje niepokój u zwykłych zjadaczy chleba. „Esbecy”, były oficer „komunistycznej armii” w KOD, radykałowie – to nie jest język neutralny, jakiego byśmy oczekiwali w normalnych wiadomościach.
To język insynuacji, który ma jątrzyć i judzić, przestraszać, piętnować. Powiedziano już na ten temat wszystko, ale zespół „Wiadomości” nie czyta niezależnych analiz dziennika ani statystyk jego oglądalności. Robi przecież politykę, a nie informację.
I może tu jest pies pogrzebany. „Wiadomości” są odcinkiem pisowskiego frontu konfrontacji ze wszystkim, co niepisowskie. Tu chodzi o ciągłe „rozwibrowywanie” społeczeństwa, prowokowanie i drażnienie przeciwnika politycznego, aby wreszcie zareagował negatywną emocją. My dźgamy, a oni niech krzyczą.
A kiedy opozycja krzyknie „dość tego!”, wówczas pisowska propaganda wykorzystuje jej reakcję do kolejnych ataków i drwin: o, widzicie, jaka histeryczna ta opozycja!
Nie dajmy się na to nabrać. Nie każdy pseudonews i nie każdy propagandowy materiał nadają się do komentowania. Nie na każdy trzeba odpowiadać. Pisowska postprawda na to nie zasługuje.