Doceńmy gest Ujazdowskiego
Odejście Ujazdowskiego z PiS oznacza, że nadal potrafimy ze sobą rozmawiać
Mam wrażenie, że ludzi myślących podobnie jak Ujazdowski jest dziś w Polsce bardzo wielu. Oni też uważają, że „po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej i PSL Polska potrzebowała zmiany. Wyborcy udzielili poparcia PiS (czynnego bądź milczącego, w sensie: »a niech wreszcie pokażą, na co ich stać«) licząc na poprawę państwa, sprawiedliwą dystrybucję dóbr, poszanowanie praw obywatelskich i prowadzenie dialogu ze wszystkimi środowiskami społecznymi. W tamtym czasie PiS miało właściwą diagnozę i formułowało wiele pozytywnych propozycji”. (cytaty za wywiadem Ujazdowskiego dla „Rzeczpospolitej”).
Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że po wyborczym sukcesie kierownictwo PiS zdecydowało się jednak ten program porzucić. „Władza weszła na drogę generowania konfliktów, trwoniąc potencjał Polski i potęgując nieufność obywateli wobec państwa”. Taka jest smutna rzeczywistość początków drugiego roku władzy PiS.
Dokąd odejdzie Kazimierz M. Ujazdowski?
Ujazdowski najpierw próbował skorygować ten powyborczy kurs wewnątrz własnej partii. Czego dowodem jest jego próba mediacji w sporze o Trybunał Konstytucyjny. Nie udało mu się, więc teraz odchodzi. Możliwe, że w polityczny niebyt. Dlatego należy mu się tzw. szacun. Wytycza bowiem drogę innym przedstawicielom obozu „dobrej zmiany”. U których też być może przelewa się właśnie czara goryczy. Albo zaczynają się powoli zastanawiać: czy my nie przeginamy?
I niech się zastanawiają. Bo tylko tak można korygować instytucje życia społecznego. A PiS jako organizm składający się z ludzi (o czym wielu krytyków tego ugrupowania zdaje się zapominać) też jest taką instytucją.