Przezroczyste na wylot
Jarosław Kaczyński planuje zmiany ordynacji wyborczej. Wiadomo, dlaczego
Tego akurat należało się spodziewać – i obawiać. Po zniszczeniu Trybunału Konstytucyjnego i służby cywilnej, po podporządkowaniu prokuratury i mediów publicznych, po czystkach w administracji i przejęciu spółek Skarbu Państwa (a listę tę można by jeszcze nieco pociągnąć – choćby o próby ograniczania praw opozycji w parlamencie)... otóż po tym wszystkim partia sprawująca władzę chce przejąć kolejną sferę życia publicznego.
Chodzi o samorządy lokalne. Nie dość, że wciąż w dużej mierze pozostają one niezależne od PiS, to dysponują sporym budżetem i wpływem na lokalną politykę kadrową.
Tymczasem nadarza się idealna okazja: oto już w przyszłym roku mają się odbyć wybory samorządowe. Jarosław Kaczyński ogłosił więc (oczywiście w lokalnej TVP Szczecin) plan zmiany ordynacji wyborczej. Ocenił ją jako „bardzo ułomną”, po czym zaproponował m.in. montowanie w każdym lokalu obwodowej komisji wyborczej kamer wprowadzenie przezroczystych urn wyborczych i obowiązku liczenia głosów przez wszystkich członków komisji, zmianę reguł dotyczących produkcji i przechowywania kart do głosowania itd. Wszystko uzasadniał – jak zwykle – wolą narodu oraz dotychczasowymi „nadużyciami” i sytuacjami, które „mogą budzić nawet podejrzenia”.
PiS zabiera się za samorządy
Podobne motywy przyświecać mają wprowadzeniu zasady ograniczenia czasu sprawowania funkcji wójta, burmistrza i prezydenta miasta do dwóch kadencji. Prezes PiS powołuje się na miasta, których prezydenci pełnią swój urząd od „ponad 20 lat” i mniejsze gminy, gdzie „bywa, że to jest ok.