Ministra Macierewicza worek bez dna?
Macierewicz planuje wielkie zakupy zbrojeniowe. Policzyliśmy: nie wystarczy mu budżetu
Prawie bez echa przeszły zapowiedzi wydatków modernizacyjnych, jakie złożył minister obrony narodowej, stając do raportu przed premier Beatą Szydło. Gdyby Antoni Macierewicz rzeczywiście podpisał obiecane na 2017 rok kontrakty zbrojeniowe, to same zaliczki wyczerpałyby budżet na kilka lat do przodu.
Plan wygląda niezwykle ambitnie. Minister zapowiedział, że w tym roku chce zamówić dla wojska kilka od dawna potrzebnych systemów uzbrojenia, w tym trzy o strategicznym znaczeniu: baterie antyrakietowe Wisła, okręty podwodne Orka i wyrzutnie rakietowe ziemia-ziemia Homar. Dodatkowo Antoni Macierewicz chciałby zawrzeć umowy na dostawę 14 śmigłowców (dwa mają być przekazane wojsku do testów) przynajmniej dwóch typów. Obiecał też „przekazanie” miliarda złotych na obronę cybernetyczną, choć nie doprecyzował, w jakim trybie i konkretnie na co. Ale nawet bez tego miliarda budżet modernizacyjny MON nie jest w stanie unieść tych zapowiedzi, jeśli kontraktom nie będą towarzyszyć szczególne ustalenia co do ich finansowania.
Ile na zbrojenia chciałby wydać MON?
Bo policzmy: sam system obrony powietrznej i antyrakietowej średniego zasięgu Wisła to według szacunków MON wydatek rzędu 30–50 mld złotych. Tak przynajmniej w publicznych wypowiedziach koszt systemu określał odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia wiceminister Bartosz Kownacki. To największy, najkosztowniejszy i najbardziej wymagający technologicznie program Planu Modernizacji Technicznej wojska. Negocjacje trwają od lat, poprzedni rząd chciał wydać na Wisłę zaledwie 16 mld, ale szybko okazało się, że to koszt nierealnie niski i trzeba się liczyć z wydatkiem dwu–trzykrotnie wyższym. Na potrzeby tego artykułu przyjmę, że system kosztowałby nas 40 mld złotych.
Drugi w kolejności przewidziany przez ministra na ten rok byłby zakup trzech okrętów podwodnych.