PSL wraca na scenę
W sondażach PSL idzie w górę. Partia Kosiniaka-Kamysza odbija się od dna
Ludowcy mają za sobą wyjątkowo trudny rok – po katastrofalnym wyniku w wyborach parlamentarnych PiS wyciął ich z prezydium Sejmu oraz sejmowych komisji i zrobił personalną rewolucję w zarządzanych dawniej przez PSL rządowych agencjach rolnych. W atakowanej na każdym kroku partii spadły morale i zagroziła jej dezintegracja. Władysław Kosiniak-Kamysz musiał się bardzo starać, by zapobiec dalszemu rozkładowi.
Choć o trwałym trendzie nie ma jeszcze mowy, oznaki powrotu na prostą widać od kilku tygodni – w ciągu ostatniego miesiąca we wszystkich sondażach ludowcy dostali poparcie powyżej progu, a ich średnie notowania (6,4 proc.) są najwyższe od marca 2015 r. Zyskał też sam lider – w styczniowym rankingu CBOS zaufanie do niego wzrosło aż o 9 pkt. (do 36 proc.), dzięki czemu wyprzedza już nie tylko Grzegorza Schetynę, ale też Ryszarda Petru i jest tuż za Jarosławem Kaczyńskim.
Dla Kosiniaka-Kamysza punktem zwrotnym był kryzys sejmowy. Lider PSL zachował się wprawdzie tak samo, jak zwykł postępować od początku tej kadencji – ustawił się między PiS a PO z Nowoczesną i po kilku dniach wycofał się z okupowania sali plenarnej, proponując kompromis. Okazało się to najrozsądniejszą opcją, bo kilka tygodni później Schetyna z Petru nie potrafili wymyślić, jak bez utraty twarzy powtórzyć manewr Kosiniaka-Kamysza.
PSL odzyskuje poparcie na wsi
Według CBOS notowania ludowców wzrosły głównie na wsi. Politycy PSL przekonują, że rolnicy powoli zniechęcają się do nieudolnego ministra Krzysztofa Jurgiela. Bo problemów na wsi jest sporo. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa pogubiła się w przydzielaniu unijnych dopłat i 90 tys. rolników może nie dostać pieniędzy. Nasila się też problem z Afrykańskim Pomorem Świń (ognisk choroby jest już ponad 20) i ptasią grypą, która występuje już w pięciu województwach, a embargo na eksport polskiego drobiu wprowadziły m.in. Chiny, Japonia i RPA.
Ludowcom pomóc mógł też ich ostry protest przeciw przyjętej niedawno przez PiS reformie emerytalnej, która odebrała rolnikom prawa do wcześniejszych emerytur. Działacze PSL podkreślają jednak, że rewolucji na wsi jeszcze nie ma, widać jedynie pierwsze oznaki niezadowolenia.
Partia Kaczyńskiego nie daje za wygraną i wciąż podgryza ludowców, u których widzi pokaźną grupę przyszłych własnych wyborców. Wśród różnych ataków PiS na PSL ostatni cios może okazać się znacznie dotkliwszy niż poprzednie – zapowiadane przez Kaczyńskiego ograniczenie liczby kadencji wykonawczych władz samorządowych zablokuje możliwość startu w wyborach blisko dwustu burmistrzom i wójtom z PSL i dziesiątkom kolejnym, luźniej związanym z partią. Ludowcy przekonują, że nie boją się reformy, która ich zdaniem odwróci się przeciw PiS, bo lokalne władze cieszą się dużym poparciem i reforma zdenerwuje wyborców. Sami zwierają jednak szeregi i planują silny opór – w tym temacie chcą być kategoryczni i zdecydowani, a nie jak zwykle „po środku”.
Kryzys sejmowy spolaryzował nastroje – zwolennicy PiS są bardziej pisowscy, a wyborcy opozycji – bardziej antypisowscy. Być może między dwoma wrogimi obozami zrobiło się trochę więcej miejsca na tych, którzy są bardziej w centrum.