Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kaczyński: Z czasem odnajduję coraz więcej wspólnego z prezesem PiS

Adwokat Jarosław Kaczyński Adwokat Jarosław Kaczyński Mateusz Wlodarczyk / Forum
Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim, adwokatem protestujących pod Sejmem w czasie największego od lat kryzysu sejmowego.

Agata Szczerbiak: – Czy miał pan kiedyś okazję poznać pana prezesa osobiście?
Jarosław Kaczyński: – Nie, nigdy nie rozmawiałem z panem prezesem. Chyba tylko widziałem go parę razy.

A ma pan chociaż brata?
Nie. Mam siostrę.

Starszą, młodszą, może bliźniaczkę?
Starszą o 10 lat.

Czy oprócz nazwiska i wykształcenia, bo pan prezes też jest prawnikiem, odnajduje pan jeszcze jakieś wspólne cechy, wątki?
Niestety z upływem czasu coraz więcej.

Naprawdę?
Tak. Po pierwsze, ja jestem adwokatem, a z tego, co wiem, pan prezes też jest prawnikiem, choć chyba nie spełnia wymogów do tego, żeby wpisać się na listę adwokatów, ale mogę się mylić. Pan prezes jest też doktorem prawa, ja właśnie swój doktorat piszę.

A o czym będzie ten doktorat?
Oj, to nie jest zbyt ciekawe. To połączenie kar administracyjnych z karami zwykłymi. Taka kwestia czysto naukowa, powiedziałbym.

Może pana już nużą te różne pytania o podobieństwa z prezesem PiS. Ma pan do tego cierpliwość?
Jakby to pani powiedzieć... Słyszę tego typu pytania od czasu, gdy prezes Kaczyński wypłynął, czyli od 1989 roku, więc zdążyłem się do nich przyzwyczaić.

Pamiętam, kiedy na studiach raz chciałem się powołać na znajomość z panem prezesem. Powiedziałem, że jestem członkiem jego rodziny, ale akurat trafiłem na profesora, który odpowiedział mi mniej więcej tymi słowami: „Naprawdę? Jest pan członkiem rodziny? Leszek mi nic nie mówił, że ma w rodzinie kogoś o tym samym imieniu i nazwisku, co jego brat”. Potem już więcej się na tę rzekomą znajomość nie powoływałem.

Ale pan się upewniał, że to na pewno nie ta sama rodzina Kaczyńskich? Pana rodzina też pochodzi z Warszawy.
Tak, to prawda, ale moja rodzina pochodzi z innej dzielnicy, z Mokotowa. Mój tata zajmował się genealogią rodzinną i odkrył, że do 1800 r. nie mieliśmy żadnych powiązań rodzinnych.

Ale od niedawna dziennikarze wypominają mi też różne inne rzeczy. Głównym podobieństwem, poza imieniem i nazwiskiem, jest moja kancelaria przy ulicy Nowogrodzkiej. Co prawda nie jest położona w tej części, w której znajduje się siedziba Prawa i Sprawiedliwości, bo pan prezes ma siedzibę przy placu Zawiszy, a moja kancelaria jest położona 2–3 km dalej, w okolicy metra Centrum. Lokal został mi zaproponowany przez agentkę nieruchomości, która mówiła, że będzie idealny na moje potrzeby. Dopiero po pół roku zdałem sobie sprawę, że przecież pan prezes Kaczyński też ma tu siedzibę. Zaczęły wtedy przychodzić do mnie osoby, które chciały rozmawiać z panem prezesem.

Wciąż przychodzą?
Teraz to już się rzadko zdarza.

Teraz wróćmy do studiów. Dlaczego prawo?
To wina mojej siostry. Chciałem być dziennikarzem, ale siostra powiedziała mi w ten sposób: Jarek, wszyscy znani dziennikarze kończyli prawo. Nie wiadomo, czy ci się coś nie zmieni w przyszłości, a po prawie będziesz miał dużo perspektyw różnego rodzaju. No i prawo mnie wciągnęło.

A czym się pan zajmował po studiach?
Zdałem egzamin na aplikację adwokacką i poszedłem w kierunku adwokatury. Pracowałem też u jednego prywatnego przedsiębiorcy, krótko w UOKiK-u, szukałem różnych zajęć. A potem otworzyłem swoją kancelarię.

A jak to się stało, że został pan pełnomocnikiem oskarżonych za protesty pod Sejmem?
Od początku istnienia Nowoczesnej jestem sympatykiem tej partii. Jestem też jej członkiem. W ramach partii Nowoczesna istnieje sieć ekspercka „Lepsza Polska", w której działa zespół wsparcia prawnego, którego ja jestem regionalnym koordynatorem.

Kiedy pojawiły się doniesienia prasowe, że prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie tych protestów, przygotowaliśmy się razem z kolegami, żeby te osoby bronić. Kiedy trzeba było rozpocząć czynności procesowe, zabrałem się do tego jako koordynator tej grupy. Więc to dość naturalne, że to ja się tym zająłem.

To jest pomoc bezpłatna?
Tak, nie otrzymuję żadnego wynagrodzenia ani od partii, ani od tych osób.

Czy wciąż należy pan do Nowoczesnej?
Tak.

Myśli pan o starcie w wyborach?
Jeszcze za wcześnie, żeby myśleć o starcie w wyborach. Poza tym to decyzja partii. To się okaże.

Czy wcześniej angażował się pan w działalność innych partii?
Wcześniej byłem członkiem PO, ale była to bierna aktywność, i to było jeszcze na studiach. Zrezygnowałem z tego członkostwa, kiedy uznałem, że działania Platformy nie są tym, co jest najlepsze dla Polski.

Czy Nowoczesna Ryszarda Petru jest tym, co jest najlepsze dla Polski?
To jest z pewnością partia, która odzwierciedla w największym stopniu moje poglądy polityczne. Byłem nawet na kongresie założycielskim, pojechałem trochę z ciekawości, co z tego powstanie. I to, co usłyszałem z ust Ryszarda Petru i innych znajomych, zachęciło mnie do zaangażowania się w działalność.

Czy jest pan zwolennikiem kierowania partią przez Ryszarda Petru?
Partia nazywa się: Nowoczesna Ryszarda Petru. Nie widzę możliwości, żeby ktoś inny prowadził, w tym momencie, tę partię.

To jak się skończy proces oskarżonych o protesty pod Sejmem?
Oczywiście uniewinnieniem.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną