O tym, że generał Waldemar Skrzypczak mówi, co myśli, i potrafi walnąć pięścią w stół, wiadomo od lat. Jako były dowódca Wojsk Lądowych i były wiceminister obrony wcale nie chce rezygnować z wpływu na politykę obronną kraju – więc gdy go pytają, to odpowiada, gdy zapraszają – przychodzi, gdy proszą o radę – radzi. Było kwestią czasu, by generał, który krytykował i Bogdana Klicha, i Tomasza Siemoniaka (z którym przez pewien czas współpracował), zabrał się za MON Antoniego Macierewicza.
Użył słów mocnych, choć nieodosobnionych wśród tej rangi oficerów. Zwłaszcza tych, którzy jako wojskowi emeryci nie muszą już się pilnować. Zresztą kilku myślących podobnie jak Skrzypczak w ostatnich miesiącach „wybrało wolność” i rozstało się z mundurem.
Kto straci na odejściu gen. Skrzypczaka z WITU?
Wysocy rangą oficerowie to po prostu światli ludzie, często z doktoratami, bywający w świecie i mający szerokie horyzonty. Wielu boli nie tylko to, jak urzędnicy MON traktują wojsko, ale w ogóle to, co dzieje się w kraju. W prywatnych rozmowach stawiają czasem pytanie, jak dziś odczytywać sens wojskowej przysięgi, która nakazuje m.in. „stać na straży konstytucji, strzec honoru żołnierza polskiego”.
Jako emerytowany trzygwiazdkowy generał, obowiązkowy gość wielu konferencji, targów, wystaw zbrojeniowych w Polsce i na świecie, to nie Waldemar Skrzypczak najbardziej straci na zwolnieniu z wojskowego instytutu. To jego profesjonalne kontakty, wiedza i osobowość były wartością dla podległego MON WITU (Wojskowy Instytut Technicznego Uzbrojenia). To MON poniósł kolejną wizerunkową stratę, jeśli rzeczywiście zwolnienie generała było aktem odwetu.
Skrzypczakowi ust się w ten sposób nie zamknie, a przecież za chwilę większą swobodę wypowiedzi zyskają inni generałowie, którzy niedawno rozstali się ze służbą: Różański, Duda czy Gocuł. Ich komentarze mogą być jeszcze ciekawsze.